Zaginione Miasto Boga Małp to książka, którą czytałam z takimi wypiekami na twarzy, z jakimi w dzieciństwie pochłaniałam przygody Tomka Wilmowskiego. Niezwykła opowieść o zaginionym mieście nieznanej cywilizacji, którego odkrycie umożliwiły nowe zdobycze technologii.
Wyobraź sobie gęsty, zielony dywan tropikalnego lasu, ciągnący się na przestrzeni setek kilometrów. Korony drzew splecione tak silnie, że na ziemi panuje półmrok. Niezwykle wysokie temperatury w dzień i niskie w nocy. Zaduch. Wilgoć. Dobiegające zewsząd nieznane dźwięki: piski małp, szelesty poruszających się zwierząt, brzęczenie milionów owadów. Najgroźniejsze gatunki jadowitych węży, roznoszące nieznane choroby meszki. Nie są to warunki przyjazne człowiekowi. A już tym bardziej nie sprzyjają one jakimkolwiek wyprawom badawczym.
Terra incognita
Tak wygląda Mosquitia, terra incognita w Hondurasie. Jeden z najbardziej zagadkowych terenów na Ziemi. Niezbadany, bo nie da się go zbadać, nieodkryty – bo swoich tajemnic broni zaciekle. Raj dla przemytników narkotyków. Nikogo nie powinno więc dziwić, że wokół terenu narodziło się wiele legend. Jedna z nich mówiła o przeklętym Białym Mieście znajdującym się w dżungli, będącym pozostałością po prekolumbijskiej cywilizacji. Wielu śmiałków marzyło, by odkryć ruiny. Nikomu się to nie udało. Do czasu ekspedycji, w której uczestniczył autor książki, Douglas Preston. Czytałam tę historię z wypiekami na twarzy. Tym większymi, że dzieje się ona na naszych oczach.
W 2015 roku grupa badaczy pod patronatem National Geographic wybrała się do Mosquitii, by dzięki nowoczesnej technologii laserowej poszukać ruin La Ciudad Blanca. Towarzyszyli jej również dziennikarze i fotoreporterzy, którzy z lekkim lekceważeniem podchodzili do ostrzeżeń biologów i przyrodników na temat warunków panujących w dżungli Hondurasu. Mimo że wyprawa odniosła ogromny sukces, a badaczom udało się dokonać jednego z największych odkryć na przestrzeni ostatniego stulecia, historia ma tragiczny wydźwięk.
Natura zawsze wygrywa
Ruiny zostały odnalezione i udokumentowane. Najnowocześniejsza technologia została przetestowana i sprawdzona w skrajnie trudnych warunkach. Okazało się, że w kilka dni jest w stanie zbadać obszar, który archeolodzy badaliby dziesięciolecia. Zachwycone media ogłosiły sukces na skalę światową. Ale kilkudniowy pobyt w dżungli wystarczył, by eksplorerzy zapadli na nieznane wcześniej choroby. Po raz kolejny okazało się, że przyroda jest silniejsza od zdobyczy cywilizacji XXI wieku.
Uczestnicy ekspedycji chorowali po kolei. Trawieni gorączką, bólami, pojawiającymi się na ich skórze owrzodzeniami, odwiedzali specjalistów od chorób tropikalnych i nigdzie nie znajdowali pomocy. Do czasu, gdy trafili do jedynego ośrodka na Ziemi, w którym lekarzom udało się rozwiązać zagadkę i postawić diagnozę. Ale skutki swojej wyprawy do dżungli podróżnicy będą odczuwali do końca życia.
Nie tylko treść, ale i forma
Niezwykła jest ta opowieść. Nie tylko ze względu na samą historię, która zapiera dech w piersiach, ale również ze względu na konstrukcję tej książki. Opowieść ewoluuje wraz z kolejnymi rozdziałami. Legenda o Białym Mieście miesza się z reporterskim zapisem z wyprawy badawczej, historią odkryć geograficznych (ich konsekwencjami dla tubylców) i przykrą konkluzją o niszczycielskiej działalności człowieka. Po przeczytaniu ostatniej strony czytelnik zostaje sam ze smutną diagnozą współczesnej cywilizacji. Gaśnie kalejdoskop emocji. Zostaje tylko smutek, że sami siebie zapędziliśmy w pułapkę.
Douglas Preston to dziennikarz, który przygotowuje reportaże dla najpoczytniejszych amerykańskich tytułów. W dodatku – autor thrillerów. To połączenie sprawiło, że Zaginione Miasto Boga Małp wciąga czytelnika od pierwszych stron. I nie chce go wypuścić.
Douglas Preston, Zaginione Miasto Boga Małp
Wydawnictwo Agora 2018
Czytaj też:
- 12 nowości na wiosnę – sprawdź premiery maja
- Co odróżnia Izę Michalewicz od Justyny Kopińskiej?
- Non/fiction. Dom jest tam, gdzie jest szczęście
- 9 książek o islamie, które warto wziąć do ręki. Choć nie są łatwe
- Fotografie, które nie zmieniły świata Krzysztofa Millera: zamykam się w sobie i robię zdjęcia