Premiery listopada i grudnia. Znów jest w czym wybierać!

Premiery listopada i grudnia

W wydawnictwach wyraźnie widać zbliżający się koniec roku. Premier mniej, nowości mniej, zbliża się mały przedstyczniowy przestój. Udało mi się jednak wyłowić kilka ciekawych tytułów, na które warto zwrócić baczniejszą uwagę. Tym razem będzie nie do końca non-fiction 🙂

Premiery listopada i grudnia

6 listopada nakładem Świata Książki pojawił się Dom Toni Morrison – nazwiska-legendy. Laureatka literackiej Nagrody Nobla i dyrektorka wielkiego domu wydawniczego Random House tym razem cofnęła się o kilkadziesiąt lat do czasów wojny koreańskiej. Weteran, z ranami na duszy i na ciele, wraca do Ameryki i nie może odnaleźć się w otaczającej go rzeczywistości. Popada w depresję, problemy topi w alkoholu. Na skutek ważnego rodzinnego wydarzenia wraca do miasta w stanie Georgia, w którym się urodził i które niemal w tej samej chwili znienawidził. Tam musi znaleźć siły, żeby przezwyciężyć nie tylko siebie, ale i uprzedzenia. Myślę, że to dobra propozycja na te długie, okropne, listopadowe wieczory.

Również 6 listopada (i znów kilka premier jednego dnia) ukazała się pozycja Sokół i Jaskółka Borisa Akunina. Miłośnikom kryminałów nie trzeba przedstawiać książek Akunina, a tym, którzy nie zetknęli się jeszcze z tym nazwiskiem, wystarczy powiedzieć, że jego książki zostały wydane w 35 krajach świata i w 20 milionach egzemplarzy. Robi wrażenie, prawda? Nieczęsto to, co masowe, znaczy dobre, ale w tym przypadku jest inaczej. Akunin, nominowany do nagrody Bookera, w Sokole zabiera czytelnika na poszukiwania rodowego skarbu, ukrytego trzy wieki temu w Imperium Rosyjskim. To kolejna ciekawa propozycja na jesienny wieczór.

Halo, halo, a gdzie reportaż? Jest i on! 12 listopada w księgarniach pojawi się Nowy Jork. Od Manhatannu do Grand Zero Magdaleny Rittenhouse. Reporterka zaprasza chętnych w podróż po Nowym Jorku, opowiadając historię tej wielkiej metropolii, okraszoną ciekawostkami i zabawnymi anegdotami. Wiedzieliście, że założyciel „New Yorkera” był hipisem? Jeśli marzycie o odwiedzeniu Big Apple, koniecznie musicie to przeczytać. To już druga książka o tym mieście, która ukazała się w Polsce w ostatnich dniach. Od 16 października w księgarniach możecie znaleźć Deliryczny Nowy Jork Rema Koolhaasa – książkę, poświęconą architekturze NJ. Robi wrażenie!

Nie ma oddechu, biegniemy dalej. 15 listopada nakładem wydawnictwa Bezdroża ukaże się Everest. Góra Gór Moniki Witkowskiej. To propozycja dla miłośników wspinaczki oraz wszystkich, chętnie sięgających po książki podróżnicze. Autorka opowiada historię wyprawy na Czomolungmę, burząc przy tym coraz bardziej powszechne przekonanie, że zdobycie Everestu nie jest wcale takie trudne. Jeśli rzeczywiście niektórzy tak uważają, z pewnością powinni to przeczytać 😉 Ja zerknę, bo kocham góry.

I w listopadzie to by było wszystko. W grudniu ukaże się tylko jedna ważna książka – ale jaka! Czarne, w sam raz pod choinkę, obdaruje wszystkich wielbicieli literatury faktu Antologią 100/XX pod red. Mariusza Szczygła. Co tu więcej można napisać? Absolutnie obowiązkowa pozycja, której nie mogę się już doczekać 😀 Mariusz Szczygieł zapowiadał, że poza znanymi wielkimi nazwiskami polskiego reportażu, w zbiorze znajdą się zapomniani dziś autorzy. Jestem bardzo ciekawa, jaki był dobór nazwisk i kogo tam będzie można przeczytać. Zamierzam smakować każdą stronę jak kostkę czekolady 😉

I w tym miejscu powinnam skończyć, ale tego nie zrobię, bo dobrze mi się pisze. Oszołomiona Tochmanem, Muszyńskim, Torańską, Jagielskim i całą resztą, nie zwróciłam uwagi na trzy trochę niepozornie wyglądające książki. I to był błąd!

[h2]Przegapione w październiku[/h2]

Na początek coś lżejszego, co poprawiło mi jesienny nastrój i dało sporo nowej energii. Dawno nie czytałam książki tak pełnej optymizmu, wiary w marzenia i w młodość! „Stary”, młodzi i morze Marcina Jamkowskiego i Jacka Wacławskiego (Jamkowski to były naczelny polskiej edycji „National Geographic”) to propozycja Bezdroży, którą spokojnie można wręczyć na urodziny/imieniny czy zbliżającą się gwiazdkę wszystkim marzycielom, podróżnikom, żeglarzom, słowem tym, którzy są ciekawi świata. Kilku młodych 20-letnich żeglarzy porywa się z motyką na słońce i postanawia popłynąć na… Horn, najdalej wysunięty na południe przylądek Ameryki Południowej, za którym nie ma już nic, poza bezkresem oceanu i Antarktydą. Niewielu udało się tego dokonać – nie bez powodu Horn postrzegany jest jako żeglarski Everest. Dlatego na początku rodzina, bliscy i ewentualni sponsorzy pukają się w głowę, słysząc o tym pomyśle. Ale… młodość ma dar przekonywania. Jak skończyła się ta przygoda? Polecam! A już wkrótce pojawi się recenzja tej książki 🙂

Następna rzecz, która mi umknęła, to Przy dzięcięcym stole Michaela Ondaatje, kolejnego laureata Bookera. Ten kanadyjski pisarz (znów Kanada!) cofa się do lat 50. XX wieku, żeby opowiedzieć historię Michaela, który w czasie rejsu z Cejlonu do Anglii przekracza granicę między dzieciństwem a dorosłością. Imię bohatera nie jest przypadkowe – w książce zawarte są wątki autobiograficzne. Ostatnio coraz częściej sięgam po prozę, a jeśli daje do myślenia (jak obiecuje Świat Książki), to jest cudnie. Dopisuję to do swojej listy tytułów, na widok których lampka w głowie powinna mi się zapalić.

I ostatnia pozycja, trochę bardziej liryczna i symboliczna. Dziecko śniegu Eowyn Ivey to… baśń. Poetycka opowieść o niespełnionym macierzyństwie, tęsknocie za marzeniami i pogoni za ukojeniem. Jack i Mabel, pragnąc rozpocząć nowe życie, przeprowadzają się na Alaskę. Tam lepią pod domem bałwana w kształcie dziewczynki, który następnego dnia… znika. Rzeczywistość miesza się tu z fikcją, a wiara w baśnie z lękiem. „To ten rodzaj powieści, która natychmiast w ciebie wrasta, i chcesz, by twój najlepszy przyjaciel ją przeczytał, byście mogli o niej porozmawiać” – pisze Pascal. Taka zachęta i nominacja do Pulitzera mnie przekonują.

Któraś z tych książek trafia w Wasze gusta? 🙂