Obwód głowy Włodzimierza Nowaka to wyjątkowa książka. W reportażach napisanych na granicy Odry i Nysy reporter otwiera przed nami pokrywę kotła, w którym kipią nierozwiązane problemy polsko-niemieckie. I nagle się okazuje, że pod wierzchnią warstwą piany znajduje się gęsty i syty posiłek. Może nielekkostrawny, ale bogaty w substancje odżywcze. Wystarczy tylko spróbować i przetrawić. A później sięgnąć po kolejną porcję. Bo w tekstach Włodzimierza Nowaka odnajdziemy wszystko, co powinniśmy wiedzieć na temat historii Ziem Odzyskanych w czasie II wojnie światowej i tuż po niej. Są to historie nieoczywiste.
Obwód głowy Włodzimierza Nowaka to wielokrotnie nagradzana książka. Wydana po raz pierwszy w 2007 roku, wznowiona przez Wydawnictwo Dowody na Istnienie w 2015 roku. Zbiór reportaży o pograniczu polsko-niemieckim wywołał wiele zamieszania zarówno w naszym kraju, jak i u sąsiadów. Bo historie, które opowiada Włodzimierz Nowak są nowe, trudne. Przez wiele lat leżały zakopane głęboko w ludzkich sumieniach i nagle zostały wydobyte na światło dzienne. Wielu Niemców nie wiedziało, co z nimi zrobić. W końcowym rozdziale „Co ja mogę zrobić dla Niemców. Zapiski z podróży z Obwodem głowy” redaktor naczelny „Dużego Formatu” pisze, że w czasie spotkania autorskiego w Niemczech, gdy zaczął czytać fragmenty książki, już po paru minutach część uczestników siedziała z zamkniętymi oczami. Zrobiło mu się przykro, był przekonany, że śpią. A oni przymknęli oczy, żeby lepiej słyszeć. Niektórzy chwycili się za ręce. Na sali panowała cisza.
Co takiego jest w reportażach Włodzimierza Nowaka, że wywołują w czytelnikach skupienie? Paraliżujący realizm. Tematy, które opisuje, są niewygodne, ale sposób w jaki to robi sprawia, że długo nie można przestać o nich myśleć. I nie znaczy to, że tę książkę się pochłania. Jest na to zbyt wyczerpująca. Trawi się ją po kawałku, rozważając to, co nam przekazuje.
Włodzimierz Nowak błądzi po zachodnich rubieżach Polski, wyłuskując od mieszkańców tych terenów historie, składające się na obraz egzystencji na pograniczu. Poprzez historie jednostek opowiada losy Ziem Odzyskanych przed II wojną światową, w czasie jej trwania i po nastaniu pokoju. I może dlatego siła tego przekazu jest tak duża. Poznajemy więc historie kobiet, popełniających masowe samobójstwa w Wildenhagen ze strachu/dumy/honoru? przed wkroczeniem Armii Czerwonej. Czytamy o losach polskich dzieci, ze względu na swój aryjski wygląd i nieprzeciętną inteligencję odbieranych w czasie wojny rodzicom i oddawanych na wychowanie Niemcom oraz Austriakom (tytułowy i znakomity reportaż „Obwód głowy”). Po kilku latach część z tych dzieci wróciła do swoich rodzinnych domów. Z maglem w głowie i niewiedzą, kim tak naprawdę są. Polakami czy Niemcami? W ośrodku Lebensborn, gdzie czekały na adopcję, wmawiano im, że mają zapomnieć o polskich korzeniach. Zabroniono używać języka polskiego. Efekty były zdumiewające – dzieci szybko zaakceptowały nową tożsamość, a po kilku miesiącach płynnie porozumiewały się po niemiecku. W nowych domach było im dobrze. Kochały swoich opiekunów do tego stopnia, że po kilkudziesięciu latach nie pozwoliły powiedzieć o nich złego słowa.
– Jak długo była pani u tej Niemki? – zapytałem i zaraz pożałowałem.
– Brzydko pan mówi – zdenerwowała się pani Alodia. – Więcej szacunku. To moja mutti. Była dobrym człowiekiem.
Problem z samoidentyfikacją i nieumiejętność opowiedzenia się po jednej z granicznych stron, pozostały w nich na zawsze. „Przepraszam, jestem jakaś dzika. Wie pan, takie rozedrganie w środku, dzikość serca” – mówi Nowakowi bohaterka reportażu „Obwód głowy”.
W półśnie widzę przed sobą zabitych
Dramaty wewnętrzne przeżywają również inni bohaterowie tekstów Nowaka. Wydaje się, że to „rozedrganie w środku” jest wiodącą cechą mentalności ludzi, żyjących na granicy Odry i Nysy. Widzimy je w tekście poświęconym Manfredowi, Niemcowi, który zdezertował z Wehrmachtu i wstąpił w szeregi Armii Krajowej. Nie chciał i nie potrafił strzelać do swoich, w AK zajął się więc… dokarmianiem zwierząt. Odnajdujemy je również w reportażu poświęconym Mathiasowi Schenkowi, tekście, który wywołuje chyba największe wrażenie. Opowiada o Powstaniu Warszawskim, widzianym oczami Niemca, zaangażowanego w walkę po przeciwnej stronie barykady. Jest to jeden z najbardziej wstrząsających opisów powstania, jaki czytałam. Nie ma w nim dat ani szczegółów na temat walczących batalionów, pułków, oddziałów. Są za to emocje. Zapach spalonych ruin, zwęglonych zwłok, rozkładających się w upale zwierząt. Zrujnowane dzielnice, ogromne pragnienie, głód. Krzyki gwałconych kobiet i widok cywilów rozstrzeliwanych przez bandę Dirlewangera, kryminalistów wcielonych do SS.
Wysadziliśmy drzwi, chyba do szkoły. Dzieci stały w holu i na schodach. Dużo dzieci. Rączki w górze. Patrzyliśmy na nie kilka chwil, zanim wpadł Dirlewanger. Kazał zabić. Rozstrzelali je, a potem po nich chodzili i rozbijali główki kolbami. Krew ciekła po tych schodach. Tam w pobliżu jest teraz tablica, że zginęło trzysta pięćdziesięcioro dzieci. Myślę, że było ich więcej, z pięćset.
Mathias Schenk po wielu latach nie potrafi się uwolnić od tych obrazów. Zmarli przychodzą do niego w nocy. Widzi twarze, słyszy krzyki. Powstanie Warszawskie okazało się dla niego traumą. A przecież jest Niemcem. Nad tym, co oni czuli, walcząc w powstaniu, nikt się w Polsce nie zastanawia. Warto poznać relację drugiej strony.
Włodzimierz Nowak w Obwodzie głowy opowiada również wiele współczesnych historii. O Polakach, studiujących prawo na polsko-niemieckim uniwersytecie Viadrina we Frankfurcie. O ludziach, utrzymujących się z przemytu ludzi ze Wschodu do Niemiec. O fabryce Opla w Gliwicach, stanowiącej konkurencję dla fabryki w Bochum i o niemieckich pracownikach, nierozumiejących, dlaczego Polacy godzą się pracować za kilkukrotnie niższe stawki niż oni. O tym, jak wyglądała transformacja w NRD.
Historii jest wiele, wszystkie mają jeden wspólny motyw. Pokiereszowany los człowieka, żyjącego na granicy Odry i Nysy. Nic nie jest tu jednoznaczne, nie ma białych ani czarnych charakterów. Są tylko poharatane przez historię jednostki. Redaktor naczelny „Dużego Formatu” ma niezwykłą umiejętność wyławiania ze słów swoich rozmówców drugiego dna. Oddaje je w plastyczny sposób, malując przed nami obraz wydarzeń, które ukształtowały bohaterów. I próbując zrozumieć przedziwność „graniczności”. Udało mu się to. Zdecydowanie.
Włodzimierz Nowak, Obwód głowy
Wydawnictwo Dowody na Istnienie, 2015
A jeśli kogoś interesuje ta tematyka, polecam również Po Galicji Martina Pollacka 🙂