Non/fiction nieregularnik reporterski: Głód. Zwróćcie uwagę na ten magazyn!

Non/fiction nieregularnik reporterski
Fot. Łukasz Stańczyk

Non/fiction nieregularnik reporterski to magazyn, który ma szansę zrobić wiele dobrego wokół reportażu. Bo reportaż trochę się pogubił. Stał się modny, zaczął błyszczeć, gonić za trendami. Nastał jego czas, więc trzeba to wykorzystać – pisać szybko, często, dużo. I gdzieś zawieruszył wartość, która była dla niego najważniejsza. Prawdę. Czy Non/fiction to zmieni?

Przeczytałam magazyn od deski do deski w jeden wieczór. A później wróciłam do niektórych tekstów, by upewnić się, że moje wrażenia były prawidłowe. Bardzo czekałam na tę premierę. Na naszym rynku brakuje wydawnictw, które oferują lekturę wyższej jakości: dobre teksty w świetnej szacie graficznej, wydane na porządnym papierze. Ba! W ogóle brakuje porządnych tekstów, nierobionych pod statystyki (ma się czytać) i reklamodawców.

Magazyn w stylu retro

Autorki Non/fiction nieregularnika reporterskiego, Karolina Bednarz i Dorota Groyecka, postawiły przed sobą trudne zadanie. Postanowiły stworzyć magazyn, nieprzystający do dzisiejszych realiów. Taki z poprzedniej epoki, w której ludzie mieli czas na to, by czytać długie, poważne artykuły. Ale dostosowany wyglądem do współczesnych realiów. Celem Non/fiction jest prezentowanie ważnych społecznie tematów w sposób niespieszny i dokładny. Głęboka analiza różnych problemów, promująca niezależne dziennikarstwo, wolne od jakiejkolwiek linii politycznej, zewnętrznych nacisków, pisania tekstów pod tezę i pod kliknięcia. I to na papierze! Awangarda, kompletne wariactwo.

I okazało się, że w tym wariactwie jest metoda. Bo po lekturze pierwszego numeru Non/fiction mam wrażenie, że pismo może nieźle namieszać na rynku.

Dziennikarstwo, które zależy od nas

Na początku Non/fiction autorki zawarły ośmiopunktowy manifest, w którym napisały, jakie mają założenia i jakie wartości są dla nich ważne. Niezależność, prawda, dokładność, sumienność, niespieszność – brzmi tak pięknie, że aż trudno w to uwierzyć, że to się uda. W dodatku chcą dawać przestrzeń do debaty na linii wydawca – dziennikarz – czytelnik. Bo odbiorca znajduje się u nich na równi z wydawcą. To ważna różnica pomiędzy Non/fiction, a pozostałymi magazynami, które tworzy zamknięta na czytelników redakcja. Tutaj nie ma stałej redakcji, Karolina Bednarz i Dorota Groyecka chcą dawać szansę młodym twórcom. I od początku informują, że to my, czytelnicy, tworzymy ten Non/fiction. Możemy mieć wpływ na wygląd magazynu i na jego zawartość.

Non/fiction nieregularnik reporterski

Fot. Łukasz Stańczyk

Co zawiera Non/fiction nieregularnik reporterski?

Każdy numer Non/fiction będzie poświęcony innej tematyce. Pierwszy numer dotyczy głodu. Do wyboru tego, a nie innego problemu, przyczyniła się oczywiście książka Martina Caparrosa. Wywiad z autorem zresztą otwiera magazyn. W Non/fiction znajdziemy jeszcze kilka innych wywiadów, reportaże, fotoreportaże, miniatury, infografiki, doskonały felieton Magdaleny Kicińskiej, recenzję książki Polacos. Chajka płynie do Kostaryki Anny Pamuły.

W magazynie znajdziemy znakomite teksty. Perełki.

  • Łódzkie księżniczki Zuzanny Bukłahy to reportaż o dzieciach z dysfunkcyjnych łódzkich rodzin, dla których świętem jest wypicie coca-coli i zjedzenie orzechowych chrupek z Biedronki. Reportaż oblany został znakomitymi ilustracjami Marcina Podolca.
  • felieton Magdaleny Kicińskiej – autorka pisze o tym, co zawiera jej podręczna apteczka, którą musi mieć pod ręką, pracując nad nowym tekstem. Znajdują się w niej m.in. reportaże Wojciecha Tochmana, Teresy Torańskiej czy Hanny Krall. Ale jak ona o tym pisze! „Cedzak esencji”, „ścinanie języka do kości” to tylko niektóre sformułowania, które poraziły mnie swoją wyrazistością. Mistrzostwo stylu!
  • końcowa rozmowa z Robem Orchardem, redaktorem naczelnym kwartalnika „Delayed Gratification” utrzymanego w nurcie slow journalism. „Trzeba przestać kazać dziennikarzom przynosić osiem historii dziennie i pisać teksty z wykorzystaniem słów kluczy, bez wychodzenia z researchem poza informację prasową” – mówi Orchard. I jeszcze: „Myślę, że slow to nie trend – tak powinno po prostu być”. Autorki też tak uważają, ta rozmowa pewnie jest dla nich inspiracją. Dla mnie lektura jej była przyjemnością.

Nad czym dobrze by było popracować?

  • Nie wszystkie infografiki są czytelne. Niebieska czcionka na czarnym tle jest niewyraźna, trudna w odbiorze
  • W wywiadzie z Lidią Ostałowską za dużo jest autora. To dobra rozmowa, ale miejscami miałam wrażenie, że pytania są bardziej rozbudowane od odpowiedzi, a Adrian Stachowski stara się przekonać rozmówczynię do swojej tezy 😉
  • Chętnie bym przeczytała jeszcze więcej reportaży. Pismo jest zróżnicowane, to duży plus. Ale jest kierowane do miłośników gatunku, a ci (jestem o tym przekonana) chętnie by połknęli więcej dobrych tekstów
  • Świetnie by było, gdyby w Non/fiction znalazło się więcej miejsca na dyskusję wokół reportażu. Może konfrontacja młodzi/doświadczeni reporterzy, może rozmowa na wiele głosów, może debata? Jest nad czym pomyśleć

Non/fiction kosztuje 29 złotych. Za tę kwotę można kupić książkę. Ale biorąc pod uwagę, że zawiera naprawdę dobre, dopracowane treści, warto zapłacić te pieniądze. Bo w gruncie rzeczy niczym się nie różni od książki.

Bardzo dobry magazyn, jestem zdecydowanie na TAK i mam apetyt na więcej!

Czytaj także: