Nie czytasz Kapuścińskiego? Błąd. 7 rzeczy, które możesz wynieść z lektury jego reportaży

Fot. Łukasz Stańczyk

Reportaże Ryszarda Kapuścińskiego to klasyka. I choć w mediach co jakiś czas pojawiają się rewelacje na temat reportera (że mataczył, przeinaczał prawdę, koloryzował), nie ma sensu na nie zwracać uwagi. Jego książki trzeba czytać, bo to kawał świetnej literatury. A przy okazji można wynieść z nich kilka ważnych wskazówek dla reporterów lub ludzi pióra.

Przygotowując się do rozmowy z Alicją Kapuścińską, po raz kolejny odświeżyłam sobie utwory Ryszarda Kapuścińskiego. Nie wiem, jak na was, ale na mnie one zawsze robią piorunujące wrażenie. Tym razem skupiłam się na Lapidariach i Pisaniu Marka Millera. Polecam te książki całym sercem, ponieważ są absolutnie genialne! Powinni po nie sięgnąć nie tylko miłośnicy Kapuścińskiego, ale i procesu pisania w ogóle. To kopalnia wskazówek i informacji na temat warsztatu pracy reportera, szukania i zgłębiania źródeł, dobierania lektur. Wspaniała rzecz.

Cechy reportażu Kapuścińskiego: dziennikarz to kreacjonista

Kim tak właściwie jest reporter? Według Kapuścińskiego to osoba, która opisując jakieś wydarzenie/rewolucję/proces, chce nie tylko ją udokumentować, ale i wpłynąć na jej dalsze losy. Zmienić jej bieg, czyli kształtować rzeczywistość. Dziennikarstwo w rozumieniu Kapuścińskiego nie pełni więc roli odtwórczej, ale sprawczą. Reporter to po trosze kreacjonista.

Takie podejście do zawodu narzuca na barki reportera piętno odpowiedzialności. Dziennikarz kształtuje poglądy swoich czytelników. Od tego, w jaki sposób opowie daną historię, zależy nierzadko ich stan świadomości w danej dziedzinie. A zatem nie może sobie pozwalać na żadne skróty myślowe, przeinaczenia czy pominięcia. Bo dziennikarstwo w rozumieniu cesarza reportażu jest misją.

Cechy reportażu Kapuścińskiego: zanim napiszesz jedną stronę, przeczytaj sto

Ponieważ opowiadanie o świecie jest zadaniem odpowiedzialnym, reporter powinien wiedzieć wszystko na temat zdarzenia, o którym chce napisać. Wszyściutko. Musi posiadać komplet informacji, zanim zabierze się do zbierania materiału. Co to oznacza w praktyce? Dogłębne, nierzadko wielomiesięczne wertowanie źródeł. Studiowanie dokumentów, odwiedzanie bibliotek i archiwów. Dziś mało który dziennikarz może sobie na to pozwolić. Reporter, który przygotowuje książkę, jak najbardziej.

Ryszard Kapuściński uważał, że zanim reporter napisze jedną stronę, musi przeczytać sto. Za każdą setką napisanych stronic stało kilka tysięcy przeczytanych kart. To olbrzymia praca, wymagająca czasu. I niezwykłej  sumienności.

Pracownia Ryszarda Kapuścińskiego

Cechy reportażu Kapuścińskiego: czytaj ile możesz. A później dokonaj selekcji

Przeczytanie masy źródeł jest ważne, bo tylko w ten sposób będziemy w stanie wyłowić z nich te najistotniejsze. Kluczowe teksty, dokumenty czy dzieła, bez których nie opowiemy danej historii. Niestety, to oznacza, że reporter nie wykorzystuje większości przeczytanego materiału. Stanowi on zaplecze, podwalinę, background, bez których niczego nie zbuduje. Dlatego pisanie reportażu to praca dla najwytrwalszych.

Pracownia Kapuścińskiego

Cechy reportażu Kapuścińskiego: skoncentruj się. I przemyśl każde słowo

Koncentracja to słowo-klucz dla mistrza reportażu. Rzecz najważniejsza. Kapuściński potrafił tygodniami leżeć na podłodze swojej pracowni, by oczyścić umysł i wprowadzić się w stan całkowitej koncentracji. Odcinał się od wszystkiego, wyłączał telefon, zamykał się w domu i leżał. Dopiero gdy poukładał sobie w głowie, co chce napisać, zaczynał kiełkować w nim jakiś pomysł. Wpadał w rytm i rozpoczynał proces pisania. Twierdził, że gdyby noga od krzesła potrafiła się skoncentrować, to ona również napisałaby książkę.

Chodzi o to, żeby wejść w rytm, utrafić w rytm. Ten rytm będzie potem ciebie niósł. Jak już wejdziesz na falę, to ona cię niesie. Ale chodzi o to, żeby wejść na falę, żeby ta fala cię nie zalała, nie zdusiła, ale żeby cię niosła. Utrafić w ten rytm, złapać ten rytm – to jest właśnie ten straszny wysiłek. [cyt. za Pisanie. Z Ryszardem Kapuścińskim rozmawia Marek Miller]

Pracownia Ryszarda Kapuścińskiego

Cechy reportażu Kapuścińskiego: pracuj systematycznie. Stale i nieprzerwanie, by nie wyjść z rytmu

Dla Ryszarda Kapuścińskiego pisanie było rzemiosłem. Tak jak cieśla codziennie otwiera swój warsztat, by obrabiać kawałki drewna, tak reporter powinien codziennie siadać do biurka, by ciosać kolejne zdania. Może być ich pięć, a może pięćdziesiąt – to już nie ma znaczenia. Ważna jest systematyczność. Należy pisać codziennie, aby nie wyprowadzać się ze stanu koncentracji i nie utracić rytmu.

Pracownia Kapuścińskiego

Cechy reportażu Kapuścińskiego: rób notatki. Codziennie.

Wejście w taki rytm to już jest wyższa szkoła pisania. Aby się do niej dostać, warto ćwiczyć, robiąc notatki. Codziennie, rzecz jasna 😉 Dzięki robieniu notatek, uczymy się uważniej obserwować rzeczywistość. Patrzeć głębiej, spisywać swoje wrażenia i sortować je przy okazji. Bo wybieranie, wyrzucanie tego, co nieistotne, stanowią kolejny element nauki warsztatu.

Pracownia Kapuścińskiego

Cechy reportażu Kapuścińskiego: znajdź swoją przestrzeń do pisania

Ryszard Kapuściński potrafił się skupić wyłącznie w zamkniętej przestrzeni. Mimo że z żoną kupili działkę nad rzeczką, która miała być ustroniem, nie potrafił tam pisać.  Kreślił zdania głównie w swojej pracowni, w której miał wszystko, czego potrzebował – niezbędne lektury, notatki, słowniki. I ciszę. Musiał być sam ze swoją czystą kartką, żeby pisać. Żadnych bodźców. Żadnych rozmów. Żadnych odgłosów codziennej krzątaniny.

Chyba każdy z nas marzy o takim gabinecie czy biblioteczce. Mało kto może jednak urzeczywistnić te marzenia. Dobrze jednak jest znaleźć swoją przestrzeń do pisania, w której będziemy potrafili się skoncentrować. Może być niewielka – może to będzie balkon, może sypialnia, a może stół w salonie. W tym miejscu musi coś zagrać, musimy poczuć te wibracje, dzięki którym umysł zacznie pracować szybciej i przestawi się na pisanie.

Mnie najlepiej się pisze w dwóch miejscach: na łóżku w pokoju, w którym również mam swoje lektury oraz na krześle przed domem 😉 I choć wydziwiam czasem bardzo romantyczne pozy, obkładając się książkami w altanie w ogrodzie, nie potrafię tam napisać ani słowa. Tak już jest, po prostu.

Pracownia Kapuścińskiego