Moja kochana, dumna prowincja Kornela Filipowicza: najmądrzej jest po prostu być

Kornel Filipowicz, Moja kochana, dumna prowincja
Fot. Łukasz Stańczyk

Moja kochana, dumna prowincja Kornela Filipowicza to uczta dla zmysłów. Filipowicz to znakomity obserwator, wielbiciel szczegółu, geniusz, który opisując błahe zdarzenia, potrafi opowiedzieć o czymś najistotniejszym. Teksty Filipowicza poruszają trudne tematy, wypełniające naszą egzystencję: miłość, zazdrość, przemijanie, starość, śmierć. W krótkich, lapidarnych, chłodnych obserwacjach prozaicznych czynności zamyka się całe życie. W pięknych panoramach ludzkich uczuć – cały sens. Znakomite.

Jestem bardzo wdzięczna Wydawnictwu Znak za tę książkę. Moja kochana, dumna prowincja to tytuł wyjątkowy, po który powinien sięgnąć każdy wielbiciel wspaniałej polskiej literatury. Kornel Filipowicz nie bez przyczyny był wskazywany za jednego z najwybitniejszych prozaików (m.in. przez Jarosława Iwaszkiewicza). Posiadał niezwykły dar obserwacji i talent do przelewania swoich spostrzeżeń na papier. Niewątpliwie miało na to wpływ także jego przyrodnicze wykształcenie – w tekstach czuć spokojną, niespieszną obserwację, poprzedzoną gruntownie przeprowadzoną analizą. Wydarzenia marginalne, wydałoby się zupełnie błahe, w opowiadaniach urastały do rangi najważniejszych, w których pisarz doszukiwał się odpowiedzi na zasadnicze egzystencjalne pytania. Dzięki temu krótkie, wielowymiarowe teksty można wciąż czytać na nowo i nieustannie dopatrywać się w nich innych znaczeń.

Kornel Filipowicz, Moja kochana, dumna prowincja

Moja kochana, dumna prowincja to zbiór opowiadań o prowincji, która dla pisarza jest nie tylko miejscem, ale także stanem umysłu. „Każdy człowiek, z prowincji czy nie, jest prowincją” – pisał Filipowicz. Rozumiał to bardzo szeroko: jako wewnętrzną walkę z przekraczaniem własnych barier, spętaniem przez kompleksy, wreszcie jako niewolnictwo konwenansów. Prowincja była dla niego miejscem, w którym powolny upływ czasu jest znakomitym tłem do obserwacji relacji międzyludzkich. Była również świetnym plenerem literackim – bo jak pisać o zwykłym życiu, w którym nie dzieje się nic interesującego? I jak napisać o tym w sposób ciekawy?

Jestem przecież z ciebie, byłem tobą. Jesteś wrażliwa i czuła, ale pełna kompleksów, gdyż zawsze byłaś przedmiotem pośmiewiska. Jesteś mądra i chytra, kształcisz się, dużo czytasz, chłoniesz radio i telewizję, ale podejrzewasz, że mogą być od ciebie chytrzejsi. Panicznie boisz się, żeby nie zostać nabraną.

Kornel Filipowicz, Moja kochana, dumna prowincja

Fot. Łukasz Stańczyk

Opowiadania Filipowicza dotykają rozmaitych kwestii. Przewija się w nich temat wojny i okupacji, poczucie zagrożenia, zmian, które obserwujemy z lękiem, a na które nie mamy żadnego wpływu. Co ciekawe, tematy najtrudniejsze (codzienność w czasie wojny, Holokaust) często poruszane są z perspektywy dziecka. Filipowicz robi to w sposób mistrzowski. O prześladowaniu Żydów opowiada, kreśląc scenę meczu między polską i żydowską drużyną. Gdy Żydzi zaczynają wygrywać, polscy chłopcy rzucają się na nich z kamieniami. W bijatyce bierze udział chłopiec, który w czasie gonitwy przeciwników spotyka swojego ojca. „Żydzi to są przecież całkiem inni ludzie niż my. Kłamcy, źli, chytrzy, wstrętni” – tłumaczy się. Ojciec nie komentuje. Syn brnie w kolejne uzasadnienia, klucząc w nich coraz mocniej i sięgając po coraz bardziej absurdalne argumenty. W milczeniu ojca zaczyna przeglądać się jak w lustrze.

Tematy, które Kornel Filipowicz porusza w zbiorze Moja kochana, dumna prowincja (wojna, przemijanie, starość, śmierć) są pretekstem do rozważań o uczuciach. Są to uczucia najważniejsze, które stanowią o sensie naszej egzystencji (miłość, zaufanie, przyjaźń). Są to również uczucia trudne, graniczne, które mogą zatruć nam życie (rywalizacja, zazdrość). Ale one są ludzkie. Wypełniają naszą codzienność.  Są bolączką, zmartwieniem, próbujemy je przezwyciężać albo kontrolować. Filipowicz pokazuje nam, że warto je oswoić.

Opowiadania Kornela Filipowicza są piękne. Po prostu.

Czytajcie koniecznie.

Czytaj także: