Literatura faktu: 5 reportaży pod choinkę

Literatura faktu
Fot. Flicr

Boże Narodzenie coraz bliżej, a wraz z nim dylemat wyboru prezentów świątecznych. Dla fanów non-fiction jest on szczególnie trudny, bo w masie (!) tegorocznych naprawdę dobrych książek ciężko zdecydować się na tę najlepszą. Co kupić pod choinkę?

Literatura faktu

Fot. Flicr

Bukareszt. Kurz i krew

Znakomity, naprawdę znakomity (!!!) reportaż Małgorzaty Rejmer. Kisił się u mnie na półce dość długo, bo jakoś nie mogłam się przemóc, żeby sięgnąć po tę książkę. Postsocjalistyczna Rumunia wydawała mi się mało ciekawym tematem. I nic dziwnego, skoro w gruncie rzeczy niewiele o niej wiedziałam. Rejmer wessała mnie do Bukaresztu – nieprzewidywalnego, ekscentrycznego, bezwstydnego, chciwego, zdegenerowanego. Przeciągnęła po wszystkich zakamarkach miasta, sprawiła, że poczułam ścisk śródmiejskich blokowisk, smród kłębiących się wszędzie bezpańskich psów, głód, strach i brak perspektyw. I opisała to wszystko… nie rezygnując z humoru i ironii. Polecam wszystkim, nie tylko ze względu na treść, ale przede wszystkim język. Rejmer przepięknie opowiada o Bukareszcie, stawiam ją obok Andrzeja Muszyńskiego, w kategorii najzdolniejszych językowo młodych reporterów.

Biesłan. Pęknięte miasto

Wspaniały reporterski debiut, który powinien znaleźć się w książkowym must have każdego wielbiciela reportaży. Zbigniew Pawlak i Jerzy Wlazło wzięli na tapetę atak terrorystyczny na szkołę w Biesłanie z 1 września 2004 roku. Opowiadają o ataku, jego przyczynach, tragediach rodzin, którzy stracili bliskich i o zawiłych stosunkach ingusko-czeczeńskich. Przybliżają Kaukaz, starając się, aby czytelnik pojął go i zrozumiał jego tragedię. I robią to tak, że wreszcie można pojąć, co się tam dzieje i od czego to wszystko się zaczęło.

Biesłan w tej opowieści nie jest pęknięty – on jest śmiertelnie zraniony, a my obserwujemy jego agonię, ból i cierpienie. Bardzo przejmująca książka, nie da się jej czytać bez emocji.

W oblężeniu. Życie na sarajewskiej ulicy

Dlaczego pod koniec XX wieku, gdy wydawało się, że Europa uporała się z mrokami przeszłości, w samym jej sercu ludzie znów musieli zejść do piwnic? Dlaczego w stolicy Bośni i Hercegowiny ulice opustoszały, a mieszkańcy jedynie pod osłoną nocy przemykali z budynku do budynku, aby uchronić się przed kulą snajpera? Jak to się stało, że gdy rodzice opowiadali dzieciom o bananach i ananasach, te nie miały pojęcia o jakie owoce chodzi? Dlaczego wyjście po chleb można było przypłacić życiem?

Książka Barbary Demick jest przerażająca. Jest wiele tytułów, opowiadających o wojnie w Bośni, choćby wybitne Jakbyś kamień jadła Wojciecha Tochmana czy Oni nie skrzywdziliby nawet muchy Slavenki Drakulic. Ten jednak mówi o czym innym – o codzienności i trudzie życia w okupowanym Sarajewie. Doskonała książka, która powinna być obowiązkową lekturą.

Dom nad rzeką Loes

To z kolei pozycja wymykająca się z rąk – bardzo dziwna, nieuchwytna, trochę tajemnicza, a momentami wręcz pogrążona w mroku. Timor Wschodni, o którym opowiada Mateusz Janiszewski, to kraina nędzy, starych wierzeń i bezprawia. Mało który człowiek Zachodu wie, o co tam teraz chodzi i dlaczego, mimo że kraj odzyskał niepodległość, mieszkańcy wciąż nie mogą się czuć bezpiecznie. Ba, mało który w ogóle wie, gdzie leży Timor Wschodni! A już praktycznie żaden, jaka była jego historia. A warto się dowiedzieć, bo książka Janiszewskiego (lekarza!) zasługuje na uwagę. Mimo że to lektura wymagająca bardzo dużego skupienia i pełna metafor.

Czas kobiet

Właściwie nie wiem, czy powinnam tę książkę zaliczyć do reportaży. Czas kobiet Jeleny Czyżowej to rzecz wyśmienita, aczkolwiek również wymykająca się z rąk (mówiłam, że jest MASA dobrych książek non-fiction na rynku!). Czytałam ją przed Bukaresztem Małgorzaty Rejmer, a jednak w pewnych momentach widziałam w tych książkach duże podobieństwo. Wynika to tematyki – i jedna, i druga mówią o życiu zwykłych obywateli w socjalistycznym kraju. Ale książka Czyżowej na czym innym się skupia – na funkcjonowaniu kobiet w ZSRR. Laureatka Bookera pokazuje życie 5 kobiet z różnych pokoleń, które los splótł ze sobą mocniej, niż członków niejednej rodziny. Muszą sobie radzić z życiem w komunistycznym kraju, w którym brakuje żywności, pracuje się w ciężkich warunkach, zarabiając grosze i w którym fabryczne kolektywy mają prawo wtrącać się w życie prywatne swoich pracownic. Jak się żyje, gdy rytm tygodnia wyznaczają komitety kolejkowe po mąkę? Jak to jest, gdy kobieta jest samotna i ma nieślubne dziecko?

Przepiękna książka, w pełni zasługująca na wszystkie nagrody, które otrzymała. Na uwagę zasługuje również polski przekład – bardzo staranny, liryczny, pełen magii i metafor.

Postuluję dołączenie tej książki do listy lektur szkolnych!