Krótka historia o długiej miłości Angeliki Kuźniak i Eweliny Karpacz-Oboładze to przepiękna opowieść o uczuciu, które połączyło dwoje ludzi w warunkach skrajnie ku temu niesprzyjających. Miłość Wiesławy Pajdak i Jerzego Śmiechowskiego rozkwitła w stalinowskim więzieniu, między celami pełnymi wilgoci, wszy i pluskiew. I przetrwała pięćdziesiąt lat.
Krótka historia o długiej miłości to książka, którą przeczytałam w dwa wieczory. Był to czas piękny, tylko dla mnie, kiedy mogłam bez reszty oddać emocjom. Na 167 stronach zawarta jest opowieść o uczuciach silniejszych od wszystkich przeciwieństw.
Ściana odezwała się krótko przed północą
Wiesława Pajdak i Jerzy Śmiechowski „poznali się” w stalinowskim więzieniu. Zakochali się w sobie, mimo że nie widzieli się nawet przez moment. I mimo tego, że on miał żonę. Nie rozmawiali ze sobą na żywo, nie mieli szansy spojrzeć sobie w oczy. Nie wiedzieli nawet, jak wygląda ta druga osoba.
Trafili do więzienia mokotowskiego przy ulicy Rakowieckiej w Warszawie. Ona miała być sądzona za przestępstwo polityczne, on był oskarżony o szpiegostwo. Pewnej nocy Wiesława zapukała w ścianę alfabetem Morse’a. Chciała dowiedzieć się czegoś o osobie, która znalazła się w sąsiedniej celi. Zapytała krótko, rzeczowo: kto tam siedzi i z jakiej sprawy. A on jej odpowiedział.
Kreska, kropka, kreska
Oddzielało ich kilkanaście centymetrów muru. Rozmawiali w każdej wolnej chwili, wiedząc, że jutra może nie być. Opowiadali sobie swoje życiorysy, zatracając się w tych rozmowach. Bardzo szybko zrozumieli, jak dużo dla siebie znaczą. Wiesława nie pozwalała Jerzemu się poddać. Podnosiła go na duchu, gdy tracił nadzieję na to, że wyjdzie na wolność. Napełniała jego serce otuchą, a on odpowiadał jej tym samym. Stanowili symbiozę.
Rozdzielono ich na krótko, gdy przeniesiono ją do innego więzienia. Ale wkrótce on również tam trafił i znów rozdzielała ich jedynie ściana. Wszystkie swoje uczucia skupili na łączącej ich relacji. To na niej budowali nadzieję związaną z przyszłością. Zaręczyli się, a on poprosił żonę o rozwód. Gdy przeniesiono ich do innych miast, pisali do siebie listy. Korespondencja trwała kilka lat, a listy studentki stomatologii i studenta Wyższej Szkoły Handlu Morskiego są jednymi z piękniejszych listów miłosnych, jakie miałam okazję przeczytać.
Historia, w którą trudno uwierzyć
Za każdym razem, gdy czytam zapisy rozmów z ludźmi, którzy przetrwali wygnanie, spędzili kilka lat w obozach, łagrach albo stalinowskich więzieniach, zadziwia mnie ich siła. To było zupełnie inne pokolenie, które wierzyło w podstawowe i trwałe wartości. I miało odwagę ich bronić, nawet kosztem własnego zdrowia czy życia.
Życiorysy Wiesławy i Jerzego nie są wyjątkowe. Na przełomie lat 40. i 50 setki ludzi zapełniły cele stalinowskich więzień. Ale historia ich miłości jest iście filmowa, absolutnie jedyna w swoim rodzaju. Angelika Kuźniak, znana ze swojego doskonałego pióra, w piękny sposób opowiedziała tę historię. I dzięki temu czyta się ją z wypiekami na twarzy.
Czego zabrakło mi w tej książce?
- Rozwinięcia wątków – pomimo tego że Krótką historię o długiej miłości świetnie się czyta, są w niej pewne braki. Przede wszystkim żałuję, że… książka jest taka krótka! Wielka szkoda, że autorki nie pogłębiły tematu. Tłem tej historii są stalinowskie więzienia – czytelnik otrzymuje dawkę informacji na temat działań UB, warunków, w jakich przetrzymywani byli więźniowie i realiów tamtego okresu. Są one podane jednak dość zdawkowo, autorki w żaden sposób nie rozwinęły tych wątków.
- Elementów reportażu – nie da się też ukryć, że dość dużą objętość 167 stron zajmują listy Wiesławy i Jerzego. Po pięknym reporterskim początku, trzymającym w napięciu i nakreślającym kontekst opowieści, czytamy właściwie same listy. Jako wielka fanka zarówno reportażu, jak i pióra Angeliki Kuźniak jestem rozczarowana tym, że tak niewiele fragmentów reportażowych znalazło się w tej książce.
- Informacji na temat bohaterów – przy tego typu książkach wczuwamy się w historie bohaterów. Szybko nawiązujemy z nimi jakąś relację, lubimy ich albo nie, rozumiemy ich wybory i postawy bądź nie jesteśmy w stanie zrozumieć ich postępowania. Czytając tę książkę, łapałam się na myśli, że nie rozumiem pewnych wydarzeń. Czy pierwsza żona Jerzego odwiedzała go w więzieniu? Pisała do niego listy? Dlaczego niemal od razu zakochał się w innej kobiecie? I czemu jego ojciec tak szybko zaakceptował narzeczoną syna, choć wiedział, że ma on żonę? Pogłębiony portret psychologiczny postaci bardzo by Krótkiej historii długiej miłości pomógł. I odpowiedział na pytania, które rodzą się w głowie czytelnik. Całe szczęście, że na końcu znalazło się kalendarium, które pozwoliło uporządkować pewne fakty.
Pomimo tych braków polecam wam tę krótką książeczkę. Bo to kawał pięknych emocji.
Angelika Kuźniak, Ewelina Karpacz-Oboładze, Krótka historia długiej miłości
Wydawnictwo Znak, 2018
Czytaj także:
- 7 premier lutego, które warto wrzucić do koszyka
- 12 książek o uchodźcach i kryzysie w Europie
- Człowiek w przystępnej cenie Urszuli Jabłońskiej: poznaj drugą twarz egzotycznego raju
- Wojciech Jagielski, Na wschód od zachodu: wyrwać się ze świata wyznaczonych granic [RECENZJA]
- 10 reportaży wojennych, których nie wypada nie znać
- 7 książek o Syrii, po które warto sięgnąć
- 9 książek o islamie, które warto wziąć do ręki. Choć nie są łatwe
- Był sobie chłopczyk Ewy Winnickiej: nic na nas nie mają
- Nie hańbi Olgi Gitkiewicz. 5 powodów, by przeczytać tę książkę
- Księżyc z Peweksu Aleksandry Boćkowskiej: O ludziach, którzy bili się o ser
- Marcin Wójcik, Celibat. Dni święte i nieświęte
- Anglicy. Przewodnik podglądacza: czy w Wielkiej Brytanii żyje się lepiej?
- Fotografie, które nie zmieniły świata Krzysztofa Millera: zamykam się w sobie i robię zdjęcia
- Moja kochana, dumna prowincja Kornela Filipowicza: najmądrzej jest po prostu być
- Jakoś to będzie: życzliwa książeczka o Polakach
- Życie po duńsku Helen Russel: ile bym dała sobie punktów w skali szczęścia?
- Międzymorze Ziemowita Szczerka. Z Zachodem nam źle, bez Zachodu jeszcze gorzej
- Tu mówi Polska Cezarego Łazarewicza. I niech się wygada
- Terremoto Jarosława Mikołajewskiego: trzęsienie ziemi zabija nie tylko losy, lecz także ic