W królestwie lodu Hamptona Sidesa to wspaniała książka, która wciąga czytelnika od pierwszego momentu. To przykład literatury podróżniczo-historycznej dokładnie takiej, jaką powinna być. Żałuję tylko jednego – że tak szybko skończyłam lekturę!
Przyznam szczerze, że jestem zdumiona, jak dobra jest ta książka. Z przyjemnością czytałam Zaginione miasto Boga Małp, ale W królestwie lodu zwyczajnie mnie pochłonęło. Hampton Sides miał genialny pomysł na tę książkę, a efekt jest taki, że nie można się od niej oderwać. Nie znałam wcześniej tego autora i zamierzam to szybko nadrobić!
1. Niesamowita fabuła
W XIX wieku marzenie o zdobyciu bieguna północnego rozpalało wyobraźnię ludzkości. Wierzono, że na północnym krańcu świata znajduje się mityczna kraina, którą zamieszkują nieznane gatunki zwierząt oraz nieodkryte jeszcze plemiona. Biegun miały otaczać ciepłe wody Otwartego Morza Polarnego. Część ówczesnych naukowców była przekonana, że wystarczy przebić się przez otaczający ten ląd lodowy pak, by bezpiecznie dopłynąć do bieguna.
Przyznajcie sami – to brzmi kusząco, nawet dzisiaj, gdy wiemy, że w tych teoriach nie ma ani krztyny prawdy. Tezy badaczy zachęcały kolejnych śmiałków do podejmowania próby zdobycia bieguna. Nikomu się to jednak nie udało. Statki grzęzły w lodzie, a podróżnicy ginęli. I wtedy w sercu młodego porucznika George’a de Longa zaczęło tklić się pragnienie, że może to on będzie tym, który odkryje to, co nieodkryte.
2. Świetnie naszkicowani bohaterowie
Esencją tej książki są jej bohaterowie. Autor tchnął w nich życie i sprawił, że stały się postaciami z krwi i kości. Takimi, którym się kibicuje, współczuje albo z którymi się nie zgadza. Z każdej strony tej opowieści wyzierają emocje. W czasie lektury czułam podekscytowanie George’a de Longe’a, który pragnął zdobyć biegun, tęsknotę i ból jego żony Emmy, która niecierpliwie wyczekiwała jego powrotu. Odczuwałam głód i chłód wędrujących po lodzie rozbitków i podziw dla ich woli przetrwania. Targały mną różne emocje. Na szczęście! Właśnie tego szukam w literaturze.
3. Wciągająca konstrukcja
Hampton Sides opisuje wyprawę USS Jeannette w niezwykły sposób. W królestwie lodu to połączenie książki podróżniczo-historycznej z reportażem oraz kryminałem. Gdyby większość książek historycznych była pisana w ten sposób, czytelnicy z pewnością chętniej by po nie sięgali. Na czym polega wyjątkowość tej pozycji?
Narracja W królestwie lodu prowadzona jest głównie z trzech punktów widzenia: podróżnika i dowódcy wyprawy na biegun północny George’a de Longe’a, jego żony Emmy, która była niezwykłą kobietą i która odegrała w całej historii dużą rolę; oraz Jamesa Gordona Benneta, rozpieszczonego i bogatego młodego mężczyzny, który był wydawcą gazety „The New York Herald”. To on został sponsorem wyprawy de Longe’a. Ale w książce istotni są także bohaterowie drugoplanowi m.in. inżynier George Melville czy niemiecki geograf i kartograf August Petermann. Wielowątkowość w tym wypadku jest świetnym rozwiązaniem, bo nadaje dramatyzmu całej historii i podkreśla tragizm tej opowieści.
4. Podróż po XIX-wiecznym świecie
W królestwie lodu Hampton Sides zabiera czytelnika w podróż po XIX-wiecznych Stanach Zjednoczonych, Europie i Azji. Chłonęłam te fragmenty. Świat stał wtedy u progu rewolucji przemysłowej. W 1876 roku w Filadelfii odbyła się Wystawa Światowa, na której zaprezentowano najnowsze wytwory techniki. Bell pokazał swój wynalazek zwany telefonem, Remington maszynę do pisania, a w Hali Maszyn można było podziwiać największy na świecie silnik parowy. To wtedy Edison pracował nad udoskonaleniem żarówek. Niedługo później Nowy Jork rozbłysł światłami. Autor zabiera nas też do Europy końca XIX wieku (Francji, Wielkiej Brytanii i Niemiec), szczegółowo opisuje także Rosję ówczesnego okresu. Robi to w taki sposób, że historię po prostu się pochłania.
5. Historia podróży polarnych
W królestwie lodu to świetna zachęta do bliższego zapoznania się z literaturą polarną. Historia badań Arktyki jest tu podana w przystępny i smaczny sposób. Opowieści o kolejnych wyprawach, teoriach naukowców, odczytach w Królewskim Towarzystwie Geograficznym są tłem najważniejszej historii w tej książce: tragicznej wyprawy USS Jeannette. Bardzo dobrze, że autor postanowił o nich napisać, bo dzięki temu zyskujemy pełniejszy obraz badań bieguna północnego.
6. Mnóstwo wiadomości geograficzno-antropologicznych
Informacje o Czukczach i innych plemionach zamieszkujących Syberię to kolejna wartość tej pozycji. W jaki sposób przystosowali się do życia w wiecznej zmarzlinie? Jak sobie radzili z chłodem i głodem, z półroczną nocą polarną? Jak wyglądało życie na dalekiej północy pod koniec XIX wieku? Bardzo interesujące opisy!
7. Ciekawostki na temat dziennikarstwa
W królestwie lodu to również wspaniała historia dziennikarstwa. Opowieść o „The New York Herald” i jej szalonym wydawcy czyta się z zapartym tchem. Bennet uważał, że dziennikarstwo ma przede wszystkim wzbudzać emocje. Dlatego… kazał dziennikarzom preparować newsy, by wywołać w społeczeństwie dyskusję na jakiś temat. Jego decyzje były kontrowersyjne, ale nie można mu było odmówić talentu do wyczuwania nastrojów społeczeństwa. Doskonale wiedział, co się sprzeda. To on wysłał Stanleya do Afryki na poszukiwanie Livingstone’a. Relacje z poszukiwań przyniosły mu fortunę. Właśnie dlatego zdecydował się zostać sponsorem wyprawy de Longe’a. I po raz kolejny się nie pomylił – zarobił na niej więcej niż mógł sobie wyobrazić.
Wiemy, jak kończy się ta historia. Zapowiedź tragicznego końca USS Jeannette mamy już w tytule. Nie wszyscy rozbitkowie jednak stracili życie. Opowieść o ich woli przeżycia w warunkach, w których nie powinien bytować żaden organizm, czyta się z zapartym tchem. Polecam!
Hampton Sides, W królestwie lodu
Dom Wydawniczy Rebis
Czytaj też:
- 9 książek o islamie, które warto wziąć do ręki. Choć nie są łatwe
- Był sobie chłopczyk Ewy Winnickiej: nic na nas nie mają
- Nie hańbi Olgi Gitkiewicz. 5 powodów, by przeczytać tę książkę
- Księżyc z Peweksu Aleksandry Boćkowskiej: O ludziach, którzy bili się o ser
- Marcin Wójcik, Celibat. Dni święte i nieświęte
- Anglicy. Przewodnik podglądacza: czy w Wielkiej Brytanii żyje się lepiej?
- Fotografie, które nie zmieniły świata Krzysztofa Millera: zamykam się w sobie i robię zdjęcia