Dziesięć kawałków o wojnie. Rosjanin w Czeczenii Arkadija Babczenko to książka o takim ładunku emocji, że przeżywa się ją jeszcze długo po zamknięciu ostatniej strony. Opowiada o prawdziwym obliczu czeczeńskiego konfliktu. O wojnie prowadzonej bez żadnej taktyki, sprzedanej zresztą od samego początku. O żołnierzach wysyłanych na front bez przygotowania, traktowanych jako mięso armatnie. O fali w wojsku, która niesie niewyobrażalną wręcz przemoc.
Kupiłam tę książkę kiedyś w antykwariacie za jakieś grosze. Przeleżała na półce szmat czasu i dopiero teraz doczekała się lektury. Właściwie to cieszę się, że nie sięgnęłam po nią wcześniej, gdy przeżywałam inne wojenne książki. Nie wiem, czy wtedy dobrnęłabym do końca lektury.
Dziesięć kawałków o wojnie. Rosjanin w Czeczenii Arkadija Babczenko opowiada o codzienności rosyjskich żołnierzy posłanych na pierwszą i drugą wojnę w Czeczenii. I o tym, co ta wojna zrobiła z ich psychiką. Początkowo wcielani na rozkaz do wojska, na drugą wojnę wracali już jako ochotnicy. Mimo że przeżyli tam piekło, którego nikt, kto nie zaznał wojny, nie jest w stanie sobie wyobrazić. Nie potrafili odnaleźć się w normalnej rzeczywistości, nie potrafili skupiać się na codziennych problemach. Uzależnili się od odczuwania adrenaliny, strachu, lęku o własne życie. Potrzebowali silnych emocji, silnych bodźców, nawet jeśli one zabijały ich od wewnątrz.
Żołnierz rosyjski to marny żołnierz. Nieprzeszkolony, mający dwa razy w ręku karabin. Nieznający realiów, niewiedzący, jak się zachować na froncie. Babczenko szczerze opisuje, że armia rosyjska to armia chłopców wyrwanych z ciepłych domów i oderwanych od maminych spódnic. Nastolatków, którym w głowie żarty i dziewczyny, a nie wojaczka. Dowódcy z kolei to albo tchórze, albo złodzieje, kradnący na wojnie wszystko, na czym mogą się dorobić (włącznie ze sprzętem wojskowym skrupulatnie wpisywanym na listę przedmiotów straconych w walce). Po tym, co przeczytałam, nie dziwię się już, że Putin wziął się za reformowanie armii.
W tych namiotach nie ma bogatych i pięknych. Wszyscy bogaci i piękni wykręcili się od wojny dzięki nadzianym tatusiom, a w Groznym umierają zwykli, wiejscy chłopcy, którzy nie mieli pieniędzy na wykup. W namiotach usypano góry z dzieci robotników, nauczycieli, rolników, zwykłych urzędników, jednym słowem wszystkich tych, których nie stać było na łapówkę, których państwo wykończyło swoimi złodziejskimi reformami, a potem porzuciło, by zdychali.
Babczenko opisuje niewyobrażalną falę przemocy, jaka przetoczyła się przez rosyjskie wojsko w czasie tego konfliktu (i pewnie dalej się toczy). Potwornie bici, katowani przez starszych żołnierzy i oficerów, egzystujący w podłych warunkach, pozbawieni racji żywnościowych i wody pitnej, nie bali się najbardziej Czeczenów, ale swoich rodaków. Każdy żołnierz o dłuższym stażu miał swojego niewolnika, z którym mógł zrobić wszystko. Mógł mu złamać szczękę, obić nerki i płuca. Mógł go katować każdej nocy przez wiele miesięcy. Nie wzbudzało to żadnej reakcji u dowódców (chyba że miała się pojawić jakaś delegacja generałów i oficer mógł za to dostać naganę). Bo dowódcy kiedyś też byli bici, a teraz również bili. Albo wieszali żołnierzy za ręce i zostawiali ich tak na dobę. Znęcanie się nad ludźmi i stosowanie wobec nich tortur w rosyjskim wojsku jest codziennością. W ten sposób odreagowywano stres, samotność, niezrozumienie, strach o życie. I rosnące poczucie niesprawiedliwości.
Dziesięć kawałków o wojnie to książka nie tylko o realiach czeczeńskiego konfliktu. Ale również o tym, jak został on sztucznie wywołany i obliczony na korzyści finansowe. Babczenko szczerze opowiada o wątpliwościach żołnierzy, którzy nie wiedzieli w imię czego mają oddawać życie. O toczących się między nimi dyskusjach, kto wywołał tę wojnę i kto na niej zarobi najwięcej. O beznamiętnych podsumowaniach, w których dochodzili do wniosku, że ich los nie ma żadnego znaczenia. „Nie wiemy o co walczymy. Nie mamy celu, nie ma moralnego, wewnętrznego uzasadnienia wszystkich tych morderstw. Wysyłają nas, byśmy umierali i zabijali nie wiadomo za co” – pisze autor.
Warto sięgnąć po tę książkę nie ze względu na styl, ale na treść. Bo ta lektura przeraża. Zwłaszcza dziś, gdy sytuacja na świecie jest tak niestabilna. Prawda o wojnie, jaką opowiada Babczenko, porównywalna jest do tej, którą Michael Herr zawarł w Depeszach, opisując konflikt amerykańsko-wietnamski.
Arkadij Babczenko, Dziesięć kawałków o wojnie. Rosjanin w Czeczenii
Wydawnictwo W.A.B.
Czytaj także:
- Jakoś to będzie: życzliwa książeczka o Polakach
- Życie po duńsku Helen Russel: ile bym dała sobie punktów w skali szczęścia?
- Międzymorze Ziemowita Szczerka. Z Zachodem nam źle, bez Zachodu jeszcze gorzej
- Tu mówi Polska Cezarego Łazarewicza. I niech się wygada
- Terremoto Jarosława Mikołajewskiego: trzęsienie ziemi zabija nie tylko losy, lecz także ich hipotezy
- Sarajewo. Rany są nadal zbyt głębokie. Wojna na Bałkanach to tylko kwestia czasu?
- Ludzie z placu Słońca: portret Hiszpanii pogrążonej w kryzysie
- Martwa dolina Franka Westermana. Książka tak zagadkowa, jak rzecz, której dotyczy
- 3 powody, dla których warto przeczytać książkę Władimir Putin. Wywiad, którego nie było
- Spod zamarzniętych powiek Adama Bieleckiego: góry obnażają. Zdzierają z ludzi maski
- Depesze Michaela Herra: mówiono na nas śmierciojady, wojnoluby, moczymordy
- Gdzie mieszkał i pracował Ryszard Kapuściński? Z wizytą w pracowni mistrza [WYWIAD z Alicją Kapuścińską]
- Wojciech Jagielski: Rosja rozegrała kartę syryjską po mistrzowsku [WYWIAD]