Dlaczego nie polubiłam Zygfryda, czyli kilka słów o Niemcu Włodzimierza Nowaka

Niemiec. Wszystkie ucieczki Zygfryda
Fot. Łukasz Stańczyk

Niemiec. Wszystkie ucieczki Zygfryda Włodzimierza Nowaka to książka, z którą mam problem. Przeczytałam ją w trzy dni, a już miesiąc myślę, jak ją ugryźć. Tego bohatera po prostu nie da się polubić. Śliski, nieprzyjemny, krętacz i kombinator. Nie wzbudził we mnie ani zaufania, ani sympatii. I co tu zrobić?

Gdy ta książka wreszcie trafiła w moje ręce, śmiałam się do niej jak głupi do sera. Po znakomitym Obwodzie głowy nie mogłam doczekać się kolejnej pozycji Włodzimierza Nowaka. Rzuciłam się na nią jak wygłodniały wilk, a w miarę lektury mój zapał bladł. Świetny wstęp, opisujący wojenną historię rodziny Zygfryda i przypominający stylem reportaże z Obwodu głowy, wprowadził mnie do innego świata. Historia polsko-niemieckiej rodziny i trudności, z jakimi przyszło im się borykać w czasie II wojny światowej i bezpośrednio po niej, napisana jest w sposób fenomenalny. I gdyby akcja książki toczyła się dalej w tamtym okresie, byłaby ona z pewnością dziełem wybitnym. Ale tak nie jest, bo nie taki jest temat Niemca.

Powieść reporterska Włodzimierza Nowaka opowiada historię Zygfryda, pół-Polaka, pół-Niemca, który całe życie spędził na kombinowaniu, jakby tu uciec z PRL-u do RFN. Nie zmienił planu nawet na moment, mimo że przez te swoje ucieczki lądował w więzieniach i szpitalach. Gubił się w swoich wyborach – ukończył Podoficerską Szkołę Zawodową Wojsk Ochrony Pogranicza tylko po to, by od wewnątrz dowiedzieć się, przez którą granicę najlepiej uciekać. I uciekł, ale został złapany. Po odsiadce w areszcie Stasi i powrocie do Polski został górnikiem, gdzie wymyślił nowy plan – zejdzie pod ziemię i już nie wyjdzie, a czas, w którym będą go szukali pod szybem wykorzysta na kolejną ucieczkę. Jak pomyślał, tak zrobił. I znowu został złapany. Ponownie siedział w więzieniu. Później został palaczem w kotłowni, zaangażował się w życie małej społeczności, skąd trafił do Solidarności. Tam działał bardzo prężnie, ale ostatecznie został okrzyknięty zdrajcą. Nie mógł usiedzieć na miejscu, ciągle go nosiło, cały czas chciał uciekać. Taki charakter.

Niemiec. Wszystkie ucieczki Zygfryda

Fot. Łukasz Stańczyk

I właśnie dlatego mam problem z tym Zygfrydem. Kompletnie nie wzbudził mojego zaufania. Mało tego – wydał mi się nieprzyjemny, jakiś kuglarz, tchórz i zdrajca, krętacz i kombinator. Co więcej, autor w książce wprost przyznaje, że nie wie, czy lubi swojego bohatera! I że męczy go jego historia, ma wątpliwości, czy dalej w nią brnąć, czy rzucić to wszystko w diabły.

Takie uzewnętrznienie się przed czytelnikiem to zabieg uczciwy, ale ryzykowny, bo natychmiast upewniłam się w swoich wrażeniach. Odczuwałam to samo zmęczenie w trakcie lektury. Czytałam tę książkę dalej, bo szanuję autora i z reguły kończę to, co zaczynam. Byłam też po trosze ciekawa, jak się skończy opowieść i czy Zygfryd ostatecznie ucieknie do naszych zachodnich sąsiadów. Ale nie porwała mnie ta historia i tak się zastanawiam, czy to wina samego bohatera, czy może po prostu autor lepiej odnajduje się w tematach dotyczących II wojny światowej? Tamte teksty są perełkami, dopracowanymi w każdym szczególe i przenoszącymi czytelnika w czasie. Ten jest żmudną wędrówką przez biografię człowieka, który wzbudza mieszane uczucia.

Oczywiście, to moje prywatne odczucia. Być może komuś ta historia się spodoba, może losy Zygfryda go wciągną. Nie przemawia do mnie jednak reklamowanie tej książki jako opowieści sowizdrzalskiej – nie widzę tu rubaszności ani figlarstwa. Raczej wyrachowanie, momentami zwykłe zagubienie. Były takie momenty, kiedy bohater wzbudzał moje współczucie i robiło mi się go zwyczajnie żal. Ale szybko mijały.

Niemiec. Wszystkie ucieczki Zygfryda

Fot. Łukasz Stańczyk

Nie przemawia do mnie również eksperymentalna forma Niemca. Wolę Włodzimierza Nowaka w reportażach historycznych albo klasycznych, w których wspina się na wyżyny. W powieści gdzieś zgubił swój pazur, może rzeczywiście bohater go przytłoczył.

Rozumiem przesłanie tej książki i stawianie przed czytelnikiem otwartych pytań. Czy gnając dokądś przez całe życie, wiemy dokąd gnamy? Czy ucieczka w ogóle jest możliwa? Bo może to tylko nasze mrzonki, senne marzenia, które w pewnym momencie mogą stać się obsesją. I druga grupa ważnych pytań: jaki mamy stosunek do PRL-u? Czy rozliczyliśmy się z przeszłością? Najpewniej ona tkwi gdzieś głęboko w nas i uwidacznia się w codziennych małych przyzwyczajeniach, z czego nie zdajemy sobie sprawy. Tak, może tkwić nawet w nas, młodych, którzy w PRL-u spędzili tylko kilka lat albo urodzili się już w wolnej Polsce.

Przesłanie jest mądre i ważne, warte rozważenia. Sama historia zaś… męcząca.

Włodzimierz Nowak, Niemiec. Wszystkie ucieczki Zygfryda
Wydawnictwo Agora 2016