W Polsce reportaż multimedialny praktycznie nie istnieje. Eksperymentalne formy dokumentalne dopiero raczkują, ponieważ zwyczajnie brakuje na nie pieniędzy. Redakcje nie mają środków finansowych na tego typu projekty, pomysłodawcy mogą więc liczyć tylko na zewnętrzne wsparcie, które zresztą trudno uzyskać. Ale jak pokazują zachodnie media, warto się o nie starać, bo w reportażu multimedialnym tkwi przyszłość. Czy Miasto Archipelag Filipa Springera to pierwszy tego typu polski projekt?
To nie jest tak, że reportaży multimedialnych w Polsce w ogóle nie ma. Czasem się zdarzają i co ciekawe, tworzą je ośrodki kulturalne, a nie duże redakcje. Są to jednak pojedyncze projekty. Ciekawią, intrygują, ale wciąż podchodzi się do nich z dużą ostrożnością.
Miasto Archipelag wyróżnia się na ich tle tym, że to pierwszy projekt multimedialny organizowany na tak dużą skalę. Jego pomysłodawcą jest Filip Springer, jeden z najbardziej cenionych reporterów młodego pokolenia. Autor 13 pięter postanowił wziąć na tapetę 31 miast byłych miast wojewódzkich – niegdyś stanowiących ważne regionalne ośrodki, dziś zepchniętych na margines dyskusji społecznej.
Do swojego projektu podszedł wieloetapowo – zaprosił do współpracy absolwentów Polskiej Szkoły Reportażu oraz dziennikarzy, którzy mieli monitorować byłe miasta wojewódzkie. Następnie stworzył społeczność na Facebooku (której zaangażowanie w Miasto Archipelag przerosło oczekiwania autora). Dziś wystartował kolejny lewel – blog Filipa Springera, na którym będzie publikował zdjęcia, teksty, wywiady, materiały wideo ze swoich podróży po dawnych stolicach województw. Zwieńczeniem całej akcji będzie książka, która ukaże się jesienią 2016 roku.
Miasto Archipelag: dlaczego warto się zainteresować tym projektem?
Bo sama forma jest fascynująca! To eksperymentalny projekt non-fiction, który udowadnia nam, że żadne ramy gatunkowe nie istnieją. Reportaż może być realizowany wszędzie – w redakcjach, owszem, ale też w social mediach czy na blogach. Jego autorami mogą być nie tylko dziennikarze, ale również miejscowi korespondenci, czyli wszyscy ludzie, którzy mają lekkie pióro i których wyróżnia zmysł obserwacji. Co to oznacza? Że reportaż przestaje być hermetyczny, staje się kameleonem, który przystosowuje się do obecnych trendów. Reportaż na Facebooku? Proszę bardzo. Na Instagramie? Nie ma sprawy. Zdjęcia odgrywające równorzędną rolę co tekst? Bez problemu. Reportaż wychodzi frontem do czytelnika, otwiera drzwi przed odbiorcą. Zmienia się na naszych oczach i to naprawdę jest niesamowite!
Miasto Archipelag: co wyróżnia ten projekt na tle innych?
I znów – forma. Bo obejmuje on wszystkie przestrzenie: prasę – w „Polityce”, w dziale „Na własne oczy” możemy czytać reportaże z różnych zakątków Polski; radio – w radiowej Trójce, w audycji „Radiowy Dom Kultury” można słuchać pocztówek dźwiękowych z kolejnych miast Polski; internet – społeczność na Facebooku oraz blog Filipa Springera.
Blog również wyróżnia się… formą 😉 Każdy artykuł to kompozycja, w której równorzędne role odgrywają tekst i zdjęcia. To ciekawy zabieg, myślę, że może otworzyć czytelnika na wielointerpretację materiału. Jakiś czas temu zastanawiałam się, czy drugie dno w danym tekście to już jest maksimum. Czy reporter może skonstruować materiał jak matrioszkę? Tak, aby czytelnik w trakcie lektury otwierał pudełka i w każdym znajdował mniejsze pudełeczko. Dzięki temu mógłby wnikać w tekst coraz głębiej. Może współistnienie zdjęć i tekstu po części będzie takim zabiegiem? Nie wiem, ale jestem ciekawa i z zainteresowaniem będę obserwować ten blog. Znajdziecie go tutaj: Miastoarchipelag.pl
Inne adresy związane z projektem Miasto Archipelag:
Co sądzicie o reportażu multimedialnym? Przekonuje was?