Cudowna Piotr Nesterowicz: o cudzie boskim, którego cudem nazwać nie chciano

Cudowna Piotr Nesterowicz

Cudowna Piotra Nesterowicza to książka o objawieniu w małym polskim miasteczku, do którego doszło w 1965 roku. Autor wnikliwie przedstawia polską prowincję – zacofaną, zabobonną, zawistną, przesiąkniętą skrajnymi emocjami. Analizuje zjawisko cudu, pokazuje jak on powstaje i jaki wpływ może odegrać w historii małego miasteczka. A jest to wpływ nieziemski.

Zabłudów. Fot. Danutar, licencja CC 3.0, Wikipedia

Godzina 4.30. Budzą mnie roztańczone promienie słońca, mimo zasłoniętych rolet wlewające się do pokoju i kogut piejący za płotem. Przeciągam się z zadowoleniem, bo dziś sobota i wiem, że z czystym sumieniem mogę poleżeć jeszcze kilka godzin. I że czeka mnie przyjemny dzień, polegający na pracy w ogrodzie i leniuchowaniu na świeżym powietrzu.

Czy z takim właśnie nastawieniem do świata budziła się każdego ranka mieszkanka niby już nie wsi, ale jeszcze nie miasta, czternastoletnia Jadwiga? Ta, która marzyła o „nieznacznym życiu”, o takich właśnie drobnych uciechach, które daje życie, płynące wolnym rytmem, ale wobec której los, a może Ten-Na-Górze mieli inne plany.

Pewnie nie, a jeśli nawet, to czternastoletnia Jadwiga nie marnowała czasu na zastanawianie się nad takimi rzeczami. Chodziła do szkoły, próbowała skupiać się na nauce i marzyła o szkole gastronomicznej, a potem może nawet o pracy w cukierni. Była bojaźliwa, nie chciała wyróżniać się z tłumu ani broń boże zwracać na siebie niczyjej uwagi. Lubiła kontakt z naturą, chętnie więc pomagała rodzicom w polu i na łące. Chodziła za każdym razem, gdy było trzeba lub gdy matka ją poprosiła, by narwała szczawiu lub innej zieleniny. Tego dnia też poszła, nie wiedząc, że jej marzenia o „nieznacznym życiu”, przez szczaw właśnie, w gruzach zwyczajnie lec mogą.

[h2]Cudowna Piotra Nesterowicza: cud w szczawiu ujrzany[/h2]

Tego dnia Jadwiga wróciła z łąki cała w strachu. Była mocno przelęknięta, zapłakana i nie mogła złapać tchu. Gdy matka próbowała się dowiedzieć, co się stało i czy ktoś jej córce krzywdy nie wyrządził, dziewczynka powiedziała, że pośród szczawiu, na łące umajonej, oślepiła ją jasność i ujrzała postać Najświętszej Panienki.  Nie usłyszała jednak żadnego przesłania.

W nocy jednak Matka Boska nawiedziła ją ponownie, tym razem we śnie. Powiedziała, by się nie bała i by przyszła na łąkę za tydzień. I że jej mama wkrótce będzie zupełnie zdrowa (bo cierpiała na bóle serca, głowy, żołądka). Dziewczynka ponownie opowiedziała wszystko matce, a ta nagle poczuła się uzdrowiona – bóle ustąpiły jak ręką odjął.

Mimo że Jadwiga się bała, to za tydzień poszła na łąkę. Nie sama – z mamą i sąsiadkami. I choć one niczego nie widziały, dziewczynce ponownie ukazał się Najświętsza Panienka. Prosiła ludzi o modlitwę i uprzedzała, że wkrótce jej syn będzie surowo karał. Dziewczynka wróciła z łąki przelęknięta. Jej matka – uduchowiona. O sprawie poinformowała miejscowego księdza. I choć ten zabronił o tym komukolwiek mówić, wieść już się rozeszła. Krążyła po domach i obejściach, trzech sklepach i czterech kuźniach, dotarła do krawca, fryzjera i fotografia. Wkrótce o cudzie wiedziało całe miasto.

Na kolejne objawienie na łąkę przyszło 300 osób, jedna piąta wszystkich mieszkańców miasteczka. Na następne – 9 tysięcy osób. O cudzie w Zabłudowie i czternastoletniej cudownej dziewczynce mówiło już pół Polski.

[h2]Cudowna Piotra Nesterowicza: zezwalam na użycie płaczących[/h2]

Do rozpędzenia wielotysięcznego tłumu władze wysłały szesnastu funkcjonariuszy Cudowna Piotr NesterowiczZOMO. Nie spodziewali się oni takiej masy wiernych. Postawili blokadę na szosie z Białegostoku i myśleli, że ludzie zrezygnują. Ci jednak forsowali blokady, budowali prowizoryczne kładki na rzeczce lub pokonywali ją wpław. Każdy chciał na własne oczy zobaczyć Matkę Boską.

Wezwania funkcjonariuszy przeszły bez echa. Tłum stał się napastliwy – no bo skoro władza wysłała oddziały ZOMO, to znaczy, że naprawdę musiało dojść do objawienia. Wierni uzbroili się więc w kamienie. ZOMO-wcy w granaty łzawiące. Rozpoczęła się bitwa, z atmosferą modlitwy i skupienia niewiele mająca wspólnego.

A na łące dalej gromadziły się tłumy. Przyszły też na kolejne objawienie. Niektórzy wierni mówili potem, że widzieli wirujące słońce i postać Matki Boskiej. Inni – różnokolorowe bombki, które pękały nad głowami przybyszy jak bańki mydlane. Jeszcze inni nie dostrzegli nic. Ale wieść już się rozpełzła, o cudzie w Zabłudowie wiedziała już cała Polska.

[h2]Cudowna Piotra Nesterowicza: wyszydzić cudowną rodzinę, wykpić ciemnogród[/h2]

Na łące w Zabłudowie zaczęły mnożyć się znicze. Pojawiły się kwiaty i krzyż, a wkrótce również i cudowne źródełko. Wierni gromadzili się tam codziennie. Tak jak i pod domem Jadwigi. Matka wystawiała ją więc, by pokazać przybyłym. Ci modlili się i rzucali pieniądze. Tym datkom przeczyła rodzina, tak jak i wystawianiu dziewczynki na pokaz. Ale byli tacy, co wszystko widzieli i zaprzeczenia Marii Jakubowskiej na nic się zdawały.

Szybko w miasteczku pojawiły się opinie, że cud jest konfabulacją. O dziewczynce mówiono, że do wymyślenia tej historii nakłoniła ją fanatyczna matka, która zwyczajnie chciała się wzbogacić. Plotka szybko zaczęła zyskiwać popleczników. Nauczyciel ze szkoły nagle przypomniał sobie, że Jadwiga była bojaźliwa i miała skłonności do przywidzeń. Na jakiej podstawie wyciągał takie wnioski – nie wiadomo. Tak, kiwali ze zrozumieniem głową inni mieszkańcy, od zawsze to była dziwna rodzina, a Maria Jakubowska nieustannie wymyślała sobie jakieś choroby, bo jej się w polu robić nie chciało. Dokładnie, przytakiwali inni, tak było – dodawali kolejni.

O Zabłudowie pisała również prasa. Dyskredytowała miasteczko, pokazywała je jako zabity dechami ciemnogród, który zamieszkują nierozgarnięci i zabobonni ludzie. Cudu nie uznał również Kościół. W miejscu objawienia nie powstała żadna bazylika ani nawet kościółek. Miejscowy pleban bał się, co o tym wszystkim powie biskup. Zabraniał ludziom chodzić na łąkę, choć jego słowa uderzały jak grochem o ścianę. Oni przecież wiedzieli swoje.

[h2]Cudowna Piotra Nesterowicza:  zawiedzione nadzieje[/h2]

Objawienie w Zabłudowie nie przyniosło mieszkańcom wiele dobrego. Skłóciło miejscową ludność, zniszczyło życie rodziny Jakubowskich. Cudowna dziewczynka nie skończyła szkoły gastronomicznej. Poszła do klasztoru – jak twierdził ksiądz, robiąc dokładnie to, do czego namawiały ją miejscowe dewotki.

Nie wiodła jednak cudownego życia. Szukała wyżyn duchowych i spokoju od presji mieszkańców. Uciekała przed swoim stygmatem, ale zdrowie jej na to nie pozwoliło. Wystąpiła z klasztoru, do rodzinnego miasteczka wróciła z córeczką. – Ukamienują cię – ostrzegała ją matka. Jadwiga jednak myślała, że gorzej niż przed klasztorem już być nie może. Ale było. Ludzie szybko wzięli ją na języki. – Niby taka święta, a źle się prowadziła. Pojechała do klasztoru, a wróciła z dzieckiem – mówili jedni. – Gdyby ona została zakonnicą, nie robiłaby komedii. Może gdyby nie wróciła, to byśmy w to bardziej wierzyli – dodawali inni. Cud na zawsze ją napiętnował, choć po latach opowiadała, że nie żałuje tego, co się stało i nie ma żalu do Boga. Przez 49 lat przekazywała orędzie Matki Boskiej.

[h2]Cudowna Piotra Nesterowicza: przenikliwy obraz polskości[/h2]

Cudowna Piotra Nesterowicza opowiada nie tylko o mało znanej historii objawienia z PRL-u. Doskonale pokazuje i uwypukla wszystkie bolączki, które od stuleci targają polską prowincją. Bo przecież ona nic się nie zmieniła – mimo położenia elewacji na budynkach, zasadzenia tujek i wyłożenia podwórek kostką brukową, ludzie dalej są zawistni i zabobonni. Co niedzielę chodzą do kościoła, głównie po to, żeby zobaczyć, kto się w co ubrał i jak wyglądał. Krytykują słowa księdza i obmawiają sąsiadów, bo przecież dalej wiedzą swoje. Kłócą się o rzeczy błahe, pokątnie szepcą i cieszą z cudzego nieszczęścia. I kiszą we własnym sosie – bo świat się dla nich kończy na wiosce dalej.

Nesterowicz też doskonale pokazuje, jak rodzi się takie zjawisko w małej społeczności i jak z biegiem czasu ją zabija od środka. Przedstawia, jak łatwo wzbudzić w ludziach zawiść i jak długo te złe emocje mogą nimi targać. Znakomicie analizuje obraz polskiej prowincji, wypunktowując wszystkie trapiące ją bolączki. I pokazuje absurdalne działania władz ówczesnego okresu.

Cudowna, Piotr Nesterowicz

Wydawnictwo Dowody na Istnienie

Inne świetne książki tego wydawnictwa:

Nie oświadczam się, Wiesław Łuka

Było piekło, teraz będzie niebo, Irena Morawska