Anglicy. Przewodnik podglądacza: czy w Wielkiej Brytanii żyje się lepiej?

Anglicy. Przewodnik podglądacza
Fot. Łukasz Stańczyk

Anglicy. Przewodnik poglądacza Matta Ruda to lekka i ciekawa książka, opisująca zwyczaje, nawyki i sposoby spędzania czasu Brytyjczyków. Autor jest Brytyjczykiem, więc łatwo mógł wpaść w pułapkę braku obiektywizmu. Do tematu podszedł jednak bardzo sumiennie, przejechał Wielką Brytanię wzdłuż i wszerz, przemierzając niemal trzynaście tysięcy kilometrów. Odbył setki rozmów, zajrzał do kuchni, salonów, sypialni, biur, ogrodów swoich rodaków. Do jakich doszedł wniosków? Kim właściwie są Brytyjczycy?

Matt Rud to dziennikarz „Sunday Timesa”, któremu przyszło do głowy, by spędzić kawałek życia na badaniu zwyczajów swoich rodaków. Postanowił sprawdził, czy rzeczywiście Brytyjczycy są marudni, melancholijni, skwaszeni – dokładnie tacy, jak w krążących na ich temat opiniach. Czy nieustannie narzekają na deszcz, panującą pluchę, jeszcze więcej deszczu, jeszcze więcej pluchy? Czy stereotypy o Brytyjczykach są prawdziwe? Czy rzeczywiście spędzają czas, pijąc i oglądając mecze piłki nożnej? I tak, i nie.

Matt Rud przemierzył niemal trzynaście tysięcy kilometrów, by zebrać materiał do tej książki. Jak sam twierdzi, był niemal wszędzie. Odwiedzał nocne kluby, dyskoteki, bary, restauracje, pola golfowe, kluby do gry w bingo, by sprawdzić, z czego Brytyjczycy czerpią radość w wolnym czasie. Zajrzał do domów, analizując zawartość lodówki, wytrzymałość salonowych kanap i podglądając wydarzenia w sypialniach. Odwiedził biura, by przekonać się, jak pracują Brytyjczycy. I sprawdził, jak wyglądają ich dojazdy do pracy – w deszczowy poniedziałek o 5.30 rano przepytywał ich na peronie z tego, ile by dali sobie punktów w skali szczęścia. Wyniki tych badań go zaskoczyły.

Anglicy. Przewodnik podglądacza

Fot. Łukasz Stańczyk

Okazało się, że Brytyjczycy są szczęśliwi. Mimo deszczu, niepogody, wielogodzinnych dojazdów do pracy, długich godzin spędzanych w zamkniętych, klimatyzowanych biurach. Mimo że wracają do domów późnym wieczorem, nie mając już na nic siły, nie czują się zniewoleni. Odgrzewają w kuchence mikrofalowej gotowego kurczaka curry i kładą się z drinkiem na kanapie, oczekując momentu, w którym będą mogli pójść spać. Strasznie to smutne. Ale właśnie tak wygląda życie wielu młodych ludzi, którzy wkładają w pracę całą energię. Po powrocie do domu zwyczajnie nie mają siły, by spróbować zrobić coś dla siebie. Nie powinno to nas dziwić – w Polsce wiele ludzi żyje tak samo.

Matt Rud pokazuje również rozdroże, na którym żyjemy. My wszyscy, Europejczycy. Jedną nogą chcielibyśmy wejść na ścieżkę spełniania marzeń, aktywności fizycznej, dbania o zdrowie, realizowania pasji, odwiedzania dalekich krajów. Drugą nogą stoimy w naszej codzienności. Szarej, w której mamy comiesięczne raty kredytu, rachunki do zapłacenia, pracę, którą nie zawsze lubimy. Możemy akceptować ten stan rzeczy i próbować połączyć obie ścieżki. Możemy również utonąć w tej drugiej, pesymistycznie zakopując się pod kocem na kanapie z drinkiem i czekając aż nasze życie samo się zmieni.

Z książki wynika, że Anglicy łatwo poddają się krótkim modom. Wydają pieniądze, których nie mają, powiększając limity na kartach kredytowych, tylko dlatego że sąsiedzi mają nową maszynę do pieczenia chleba, szopę na narzędzia ogrodowe czy supergrilla. Nie mogą więc być gorsi. Kupują różne sprzęty, których nie potrzebują i których nie będą używać. A gdy moda się zmienia, wywożą je na giełdę rzeczy używanych, sprzedają za grosze i za setki funtów kupują kolejne gadżety. Autor również wpada w tę pułapkę. W książce zabawnie opisuje swoje perypetie z zakupem stołu do piłkarzyków, na który wydał mnóstwo pieniędzy, a którego w ogóle nie używał. Humor jest zresztą główną zaletą Anglików. Autor z ironią i sarkazmem podchodzi do kolejnych tematów, okraszając je anegdotkami i swoimi przygodami z podróży, dzięki czemu książkę czyta się z niesłabnącym zainteresowaniem.

A jak Brytyjczycy spędzają wolny czas? Niektórzy żyją od weekendu do weekendu, odreagowując trudne tygodnie w nocnych klubach. Są tacy, którzy piją na umór i są tacy, którzy soboty i niedziele spędzają w ogrodach lub centrach ogrodniczych. Albo na śledzeniu kolejnych dokonań swoich piłkarzy. Bo na punkcie ogrodów i piłki nożnej rzeczywiście mają fioła.

Anglicy. Przewodnik podglądacza

Fot. Łukasz Stańczyk

Czy coś mnie zaskoczyło w tej książce? Tak, przekrój tematów i szerokie poszukiwania autora. Nie bał się żadnych wyzwań. Grał w golfa, w piłkę nożną, maszerował po pustych plażach, wybrał się nawet na nocny parking, by sprawdzić, czy dogging jest rzeczywistością czy mitem. Lubię takie wcieleniowe teksty, dobrze się je czyta. Zainteresowały mnie również fragmenty o pracy we współczesnych brytyjskich firmach, np. Mind Candy, która jest twórcą Moshi Monsters (wirtualnego świata, w którym dzieci opiekują się potworami). Dla wielu to firma marzeń, w której wszystko można, ale nic nie trzeba, w której pracownicy robią pikniki i jedzą różne pyszne rzeczy na wielkich poduchach, żeby się wyluzować. I w której wszyscy pracują dlatego że chcą. I dlatego że sprawia im to radość (tak, to możliwe).

A czy czegoś nowego dowiedziałam się o Anglikach? Bardzo dużo rzeczy na temat ich stylu pracy, odżywiania, podejścia do związków. I wiecie co? Ta książka może wyleczyć z kompleksów tych, którzy żałują, że nie urodzili się w innym kraju. Bo okazuje się, że to, co zagraniczne, niekoniecznie musi być lepsze. A życie w Wielkiej Brytanii jest całkiem zwyczajne, ma swoje blaski i cienie, tak jak i życie w Polsce.

Matt Rudd, Anglicy. Przewodnik podglądacza

Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, 2017

Czytaj także: