A co wyście myślały? „Nie zdejmujcie butów, wchodźcie”, czyli o życiu kobiet z mazowieckich wsi

Fot. Łukasz Stańczyk

„A co wyście myślały? Spotkania z kobietami z mazowieckich wsi” to bardzo potrzebna książka, jakiej brakowało na rynku non-fiction. To oddanie głosu tym, których do tej pory nikt nie chciał słuchać. Kobietom przedsiębiorczym, które doskonale radzą sobie z życiem. Prowadzą biznesy, domy, gospodarstwa. Są świadome własnej wartości. Kobietom nieszanowanym, które nie potrafią wyplątać się z nieszczęśliwych związków. Kobietom, które nie wierzą we własne siły i nie mają żadnego planu, bo życie ułożyło go za nie.

Agnieszka Pajączkowska i Aleksandra Zbroja miały świetny pomysł. Głosu kobiet z polskich wsi, młodych i starszych, brakuje w ogólnej narracji. Do tej pory nikt nie wpadł na to, żeby zwyczajnie zapytać je, jak im się żyje. Autorki postanowiły więc ruszyć przed siebie i porozmawiać z nimi o codzienności: o związkach, macierzyństwie, pracy, polityce, urodzie.

Nie chciały w żaden sposób charakteryzować swoich rozmówczyń, więc opowiadając historie bohaterek, posługiwały się wyłącznie odległością od Warszawy. Oddalenie od stolicy jest również dobrą metaforą, pokazującą, że czasem mimo niewielkiej odległości miasto i wieś dzieli przepaść.

Agnieszka i Ola są młode, wykształcone, wierzą w siebie i mają określone poglądy, które z pełnym przekonaniem wygłaszają w książce. Z ciekawością i z dużą otwartością rozmawiały ze swoimi rówieśniczkami i z kobietami dużo starszymi od siebie, przekonując się, jak bardzo różni się życie kobiet na wsi i w mieście. I jak zaskakujące są to różnice. Ogromną zaletą tej książki jest brak wniosków. Autorki nie oceniają, nie silą się na podsumowania, oddają czytelnikowi zapis rozmów z bohaterkami, by sam zdecydował, co myśleć o życiu na wsi.

„Wszyscy walą do Ibizy”

W powszechnej narracji mieszkanki wsi są niewykształcone, nie mają własnych poglądów, przyzwoitej (albo żadnej) pracy. Wcześnie wychodzą za mąż, rodzą kolejne dzieci, tkwią w nieszczęśliwych związkach, w których mężczyźni piją albo biją – lub robią jedno i drugie. Ledwo wiążą koniec z końcem i nie widzą żadnej możliwości, że ich życie może się zmienić. Same nie potrafią dokonać zmiany, ich życie to stagnacja i marazm.

No cóż, w „A co wyście myślały?” autorki pokazują, że rzeczywiście tak bywa. W książce poznajemy bohaterki, które w wieku 25 lat nie mają zębów i mieszkają w rozpadających się chałupach. Ich atrakcją życiową jest wyjazd w sobotę na dyskotekę albo pójście z koleżankami na wino.

Nie da się ukryć, że w wielu polskich wsiach, w których brakuje infrastruktury i komunikacji młodzi ludzie są praktycznie odcięci od świata. Wyjazd do miasta oznacza dużą wyprawę, na którą nie każdy może sobie pozwolić, a wyprowadzka znajduje się poza ich zasięgiem – zarówno finansowym, jak i często umysłowym. Dlatego tkwią na wsi, nie próbując zmienić swojego życia.

„Nas ta Warszawa nie interesuje”

Ale Agnieszka i Ola opowiadają również historie kobiet, które świetnie sobie radzą na wsi, a związanie swojego życia z małą miejscowością jest ich świadomym wyborem. Wśród bohaterek są kobiety, które prowadzą własne biznesy (np. salony piękności) i mieszkają w nowoczesnych domach, które budują za gotówkę, a nie na kredyt.

Jeśli ty mówisz, że z wyższym wykształceniem właśnie dostałaś pensję 850 złotych za miesiąc pracy, to ja ci proponuję się przekwalifikować. Młodzi ludzie powinni się ogarnąć” – kwituje informację autorki jedna z bohaterek.

I zwraca uwagę na to, że ludzie z jej wsi w ogóle nie patrzą w stronę Warszawy. Urzędy, sklepy, pizzerie, banki i inne miejsca mają na wyciągnięcie ręki w pobliskim miasteczku. Dużo ludzi wyjeżdża ze wsi za granicę do pracy. Warszawa nie jest dla nich w żaden sposób interesująca. Interesują ich pieniądze i możliwości.

„Tu mamy czyste powietrze”

Zarówno starsze, jak i młodsze bohaterki zwracają uwagę na dwie rzeczy: czyste powietrze i kontakt z naturą oraz więzi społeczne. Wieś trzyma się razem. I choć minęły już czasy, w których kobiety spotykały się na darcie pierza, to nadal sąsiedzi utrzymują z sąsiadami bliskie relacje.

W małych miasteczkach wszyscy się znają, co ma swoje plusy i minusy. Mieszkańcy spotykają na imieninach i na grillach, plotkują w sklepach i po kościele. Pomagają sobie w sytuacjach kryzysowych. Nikt nie jest anonimowy, przez co każdy czuje, że przynależy do danego miejsca, a jego los nie jest innym obojętny. Dziś, gdy coraz szybsze tempo życia zabija więzi społeczne, ma to szczególne znaczenie.

Ludzie na wsi chcą żyć powoli. Pęd wielkiego miasta nie zachwyca ich, a przeraża. Praca w korporacjach po kilkanaście godzin dziennie jest dziwactwem, o którym mogą jedynie usłyszeć w telewizji. Praca fizyczna, przynosząca zmęczenie i dająca konkretne efekty, jest czymś, co jest dla nich w pełni zrozumiałe.

Jakie są zalety tej książki?

  • Największą zaletą „A co wyście myślały?” jest to, że ta książka w ogóle powstała. Bardzo się cieszę, że wreszcie ktoś oddał głos kobietom z mniejszych miejscowości. Bohaterki opowiadają o konkretnych problemach: życiu w konserwatywnym społeczeństwie, piętnowaniu zachowań odbiegających od normy, braku dostępu do szkół, braku infrastruktury czy transportu. Jeśli ktoś nie jest wystarczająco pracowity lub przedsiębiorczy, nie chce żyć w związku, w którym jest nieszanowany, jego życie na wsi może być trudne. Trzeba mieć bardzo duży siły, by zdecydować się na zmianę, będąc pod nieustannym ostrzałem krytyki najbliższego otoczenia.
  • Wojenne opowieści – uwielbiam opowieści o życiu na wsi w czasie II wojny, a w tej książce jest ich całkiem sporo. Bohaterki opowiadają o tym, jak kiedyś wyglądało życie na wsi, jakie panowały relacje społeczne i jak wojna wywróciła wszystko do góry nogami.
  • Komentarze ekspertów – autorki rozmawiają z antropologami, socjologami. Podsuwają oni bardzo ciekawe informacje historyczne, które tłumaczą wiele dzisiejszych podziałów czy zachowań.
  • Brak jakichkolwiek ocen – autorki wykazały się dużą otwartością, rozmawiając z bohaterkami tak, by w żaden sposób ich nie oceniać. W książce nie znajdziemy żadnego podsumowania, mimo że wyraz zdziwienia autorek niektórymi informacjami wybrzmiewa na kartach kolejnych rozdziałów. Agnieszka i Ola są tak samo zaskoczone słowami rozmówczyń, jak czytelnicy.

„A co wyście myślały?” to dobry reportaż społeczny, który czyta się z ogromnym zainteresowaniem. Polecam Wam tę lekturę, bo przynosi masę przemyśleń. Spodoba się nie tylko tym, których korzenie tkwią na wsi (czyli prawie wszystkich ;), ale również tym, którzy chcieliby żyć w stylu slow. Mieszkańcy wsi wiedzą, jak cieszyć się z małych rzeczy.

No i ta okładka!

Agnieszka Pajączkowska, Aleksandra Zbroja, A co wyście myślały?

Wydawnictwo Poznańskie 2019