Mimo że literatura faktu rozwija się w szalonym tempie, reportaży o Polsce na rynku nie jest zbyt wiele. Do niedawna prawie w ogóle ich nie było. Sytuacja zmieniła się za sprawą Wydawnictwa Dowody na Istnienie, które chce przybliżać wybitne i często zapomniane dzieła polskiej literatury faktu. Tylko że choć faktycznie są świetne, to powstały dawno temu. A co z młodymi reporterami? Kto pisze o problemach Polaków? Polecam 9 reportaży o Polsce, starych i nowych, które koniecznie trzeba przeczytać.
Umowy śmieciowe. Brak pracy dla młodych. Brak pracy dla ludzi po 50. roku życia. Brak innych możliwości otrzymania własnego mieszkania niż wzięcie kredytu na resztę życia. O ile w ogóle jakiś bank go udzieli, bo młodzi albo nie mają zdolności kredytowej, albo odpowiedniego wkładu własnego. Brak polityki prorodzinnej. Brak zabezpieczenia na przyszłość.
Problemów w Polsce jest dużo. Takich codziennych, z których przynajmniej jeden dotyka większość z nas, a z którymi władza nie bardzo wie, co zrobić. Bo nie ma pomysłu, pieniędzy, chęci – trudno powiedzieć, która z tych przyczyn jest najważniejsza. A pod nimi piętrzą się kolejne trudności, zjawiska społeczne, zagadnienia. O tym wszystkim piszą reporterzy i wreszcie na rynku pojawił się trend wydawania literatury faktu o Polsce. Bo do tej pory pisali głównie o tym, co daleko, o problemach Trzeciego Świata, bliskiej i dalekiej Azji, mniejszości etnicznych. Jakie reportaże o Polsce, nowe i stare, warto przeczytać? Poniżej zestawienie, poukładane tematycznie, a nie alfabetycznie.
- Filip Springer, Wanna z kolumnadą. Reportaże o polskiej przestrzeni
Czy kraj, w którym żyjemy, jest ładny? Kto to powie z pełnym przekonaniem? Polskie miasta niestety są brzydkie. Budowane bez ładu i składu, z budynkami, z których każdy jest z innej parafii, z tą dziwną mieszaniną pastelozy na starych blokowiskach, szkła i metalu na nowych, z obskurnymi, oblepionymi reklamami przedmieściami i wszędobylskimi billboardami, straszącymi nas w centrach miast. Z osiedlami, do których nie da się dojechać, chodnikami, które kończą się w połowie trasy i drogami, które donikąd nie prowadzą. Filip Springer pochyla się nad polską przestrzenią, szukając w niej jakiegokolwiek ładu i odpowiedzi na pytanie, czy ktoś w ogóle nad nią panuje. Jakie są efekty tych poszukiwań? Warto przeczytać.
I warto śledzić nowości wydawnicze, ponieważ już wkrótce ukaże się głośna jeszcze przed publikacją książka Filipa Springera o sytuacji mieszkaniowej w Polsce, o tym, jak mieszkają Polacy i jaka jest sytuacja współczesnego trzydziestolatka, zaciągającego niemal dożywotni kredyt hipoteczny w banku po to, by kupić pudełko od zapałek w wygwizdowie, szumnie zwanym podmiejską sypialnią miasta. Bardzo czekam!
- Marcin Kołodziejczyk, Dysforia. Przypadki mieszczan polskich
Książka Marcina Kołodziejczyka jest przenikliwym portretem współczesnych mieszkańców miast. Aspirujących do tego, by szumnie zwać się mieszczanami (choć dla całej reszty społeczeństwa są wyłącznie lemingami), by być wiecznie na czasie, lansować się w hipsterskich miejscach i czuć częścią większego organizmu, jakim są duże aglomeracje. Mieszkających w nowoczesnych, modnych osiedlach, nie zważając na to, że ściany są tam tak cienkie, że słychać, jak sąsiad spuszcza wodę w toalecie, że pani z naprzeciwka mieszka tak blisko, że może im powiedzieć, co mają na talerzu i że dojazd do centrum nie zajmuje 15 minut, ale 75. Poupychanych jak chomiki w klatkach w przeszklonych biurowcach i oszukujących samych siebie, że robią coś ważnego i że to na pewno kolejny level w ich karierze. Odpowiadających na te wszystkie tony maili, będących wyłącznie ASAP-ami i traktującymi wyłącznie o briefach i deadline’ach.
Ale Kołodziejczyk rozmawia nie tylko z młodym pokoleniem i ze słoikami, szukającymi w dużych miastach lepszego życia. Pochyla się również nad przedstawicielami pokolenia przedwojennego i zastanawia, jaka właściwie jest ta tkanka miejska i czy obraz, który pokazuje, faktycznie jest takim, jakim chcielibyśmy go widzieć. Głośno komentowana w mediach książka, przez recenzentów i Hannę Krall okrzyknięta jako rewelacyjna. Mam na półce, wkrótce rozpocznę lekturę i jestem jej szalenie ciekawa!
- Piotr Nesterowicz, Cudowna
Niesamowita historia objawienia, do którego doszło w małym miasteczku w 1965 roku. 14-letniej dziewczynce, na łące, na której zwykle rwała szczaw, ukazała się Matka Boska. Wieść szybko się rozeszła, na łąkę ściągnęły tysiące wiernych, którzy stawiali krzyże, modlili się, kopali źródełka, w których spodziewali się odnaleźć cudowną wodę. I wielbili cudowną dziewczynkę, i ustawiali się pod oknem, aby ją oglądać, jak manekina na wystawie i domagali się kolejnych objawień. Piotr Nesterowicz, opisując historię cudu, wnikliwie analizuje polską prowincję: wycofaną i zacofaną, zabobonną, targaną zawiścią i zazdrością. I opisuje upiorną mentalność ludzi, żyjących w małych, w gruncie rzeczy zamkniętych społecznościach. Koniecznie trzeba przeczytać. A recenzję Cudownej znajdziecie tutaj.
- Wiesław Łuka, Nie oświadczam się
Tekst, mimo że traktuje zupełnie o czym innym, to w swoim przesłaniu jest podobny do Cudownej Nesterowicza. Można by dołożyć do nich Miedzę Muszyńskiego i utworzyłby się piękny tryptyk o polskiej wsi i społeczeństwie ją zamieszkującym. Wiesław Łuka w Nie oświadczam się spisuje historię niesłychanej zbrodni, której w milczeniu przyglądało się 30 świadków. Nie sprzeciwili się, nie zareagowali, a później nie wydali oprawców policji, bo doszli do wniosku, że „gdyby to była krowa to co innego”. Poprzysięgli na różaniec, że prawda nigdy nie wyjdzie na jaw, umowę podpisali krwią. Wiesław Łuka w ciszy wysłuchuje tych historii i spisuje je po to, by przekazać nam jak kruche jest człowieczeństwo i jak wiotka moralność, gdy w grę wchodzą strach i własne interesy. Wstrząsająca książka. Recenzję znajdziecie tutaj.
- Wojciech Tochman, Bóg zapłać
W tym zestawieniu musiała się znaleźć książka Wojciecha Tochmana. Ona również traktuje i o polskiej religijności, i o mentalności. Reporter opowiada kilkanaście wstrząsających historii, które inaczej ujęte i inaczej spisane mogłyby stać się pożywką tabloidów. Ascetyczny i oszczędny styl Tochmana, niesłychana wrażliwość słowa i talent językowy sprawiają jednak, że każda z tych historii nabiera innego wymiaru, w każdej znajduje się drugie dno. Reporter bierze pod pióro historię wypadku maturzystów, którzy jechali na Jasną Górę pomodlić się o zdanie egzaminu dojrzałości, opowiada o 10-latce, która nie wróciła ze szkolnej dyskoteki, o mężczyźnie, który stracił pamięć i nie wie, kim jest; kobiecie molestowanej przez księdza, księdzu-homoseksualiście, bliźniakach, którzy odnajdują się po latach… W każdej z historii ludzie pytają, gdzie był wtedy Bóg, który pozwolił na takie nieszczęście. A Tochman pyta, gdzie wtedy byliśmy my? Dlaczego nie pomogliśmy wtedy, gdy pomóc mogliśmy? Mocne reportaże, mocna literatura.
- Michał Olszewski, Najlepsze buty na świecie
Pod Tochmanem muszę opowiedzieć o Olszewskim. Te książki świetnie współgrają między sobą, przede wszystkim ze względu na tematykę. Michał Olszewski w swoim zbiorze reportaży Najlepsze buty na świecie opowiada o Polsce kategorii B i o tym, jacy my, jako Polacy, właściwie jesteśmy. Jak można się domyślić, nie jest to taki portret, jaki każdy z nas chętnie by sobie zawiesił na ścianie. Polska kategorii B, o której mówi autor, to kraj niesłychanych nierówności społecznych i dramatów, od których łatwiej nam odwrócić wzrok, niż w nie uwierzyć i coś z nimi zrobić. W Najlepszych butach na świecie jest tych tematów sporo: autor mówi o tragediach dzieci z prowincji molestowanych przez księży, o małej i zamkniętej społeczności, która woli udawać, że problemu nie ma, bo ksiądz tam jest traktowany jak sam Bóg; o kobietach maltretowanych przez partnerów i mężów, żyjących w ośrodku samotnej matki; o więźniarkach, skazanych za morderstwa i drobne przestępstwa, opiekujących się niepełnosprawnymi dziećmi; o problemie narkomanii w więzieniach; o naszej skłonności do karykaturalnego obchodzenia rozmaitych rocznic. Przytacza także historie więźniów z Auschwitz przez wiele lat szukających bliskich oraz współczesnych pracowników obozu, zajmujących się przywracaniem świetności butów Żydów pomordowanych w komorach gazowych. Przeszłość w tych reportażach splata się z teraźniejszością, patos z codziennością, groteska ze szlochem. A wszystko podszyte jest wnikliwymi obserwacjami i mocnymi puentami. W pełni zasłużona nagroda Kapuścińskiego.
- Lidia Ostałowska, Bolało jeszcze bardziej
Kolejna książka, pasująca do układanki. Bolało jeszcze bardziej Lidii Ostałowskiej to następny zbiór reportaży o Polsce kategorii B. W dwunastu historiach autorka oddaje głos tym, których nikt nie chce słuchać: bezrobotnym i zatrudnionym na czarno, żyjącym z zasiłków i wystającym na blokowiskach z piwem czy tanim winem, bawiących się w hip-hop. O dyskotekach, na których można dostać w łeb tylko dlatego że nie nosi się firmowych ciuchów czy o kazirodczych związkach, z których rodzą się dzieci. Tych dzieci zresztą jest w tych reportażach więcej – Ostałowska przytacza również historię rodziny, w której metodą antykoncepcji jest zabijanie noworodków. Każda z historii jest pełna bólu i każda z nich zaskakuje. Takiej Polski B nie znamy i nie zobaczymy jej w mediach. Bo gdy boli, to chcemy ten ból maksymalnie skrócić. Po co więc rozdrapywać rany i wywlekać na wierzch to, co jest już jakoś zaklejone i teoretycznie zarośnięte? A Ostałowska wywleka i co gorsza, każe nam patrzeć na te jątrzące się rany, wdychać ich smród i nie odwracać od nich wzroku. A to też boli.
- Irena Morawska, Było piekło, teraz będzie niebo
Kolejny zbiór, odświeżony niedawno nakładem Wydawnictwa Dowody na Istnienie. Morawska sięga w swoich tekstach dalej, do początków polskiego kapitalizmu, który zaskoczył nas dokładnie tak samo, jak listopadowy śnieg zaskakuje drogowców. Opowiada o polskiej wsi, wybudzonej z zimowego snu i próbującej się odnaleźć w świecie, w którym z dnia na dzień przestały funkcjonować PGR-y. Nie chce ona jednak znaleźć dla siebie miejsca w nowej rzeczywistości, woli liczyć na to, że los sam się odmieni. Mówi o pokiereszowanych ludzkich losach i o tym, co je kiereszuje – a czasem są to najbliżsi, rodzina, z którą jesteśmy tak zżyci, żona lub mąż, którzy ślubowali nam miłość, wierność i uczciwość małżeńską. Bierze na warsztat historie 20- i 30-latków, którzy pogrążyli się w marazmie, pracują na czarno bądź żyją z zasiłków pogodzeni z myślą, że niczego w życiu nie osiągną ani nic w nim nie zmienią. Bo tak przecież jest łatwiej myśleć, a dążenie do czegokolwiek byłoby zbyt wielkim wysiłkiem. Historie Morawskiej zaskakują przenikliwością i naprawdę potrafią wytracić z równowagi. Świetna lektura.
- Mariusz Szczygieł, 20 lat nowej Polski w reportażach Mariusza Szczygła
Antologia Szczygła sięga do samych początków przemian ustrojowych w Polsce. Znajduje się w niej 27 reportaży 22 autorów, m.in. Jacka Hugo-Badera, Marcina Kołodziejczyka, Lidii Ostałowskiej, Wojciecha Tochmana, Włodzimierza Nowaka. Zawartość tematyczna tych tekstów pokrewna jest Bolało jeszcze bardziej Ostałowskiej czy Najlepszych butów na świecie Olszewskiego. To teksty o zagubionej w nowym świecie Polsce, pełnej pracy na czarno, zasiłków, wyjazdów do pracy za granicę, przemytu, jumy. Ale to też teksty o Polsce, która zachłystuje się kapitalizmem: o gra na giełdzie, buduje galerie handlowe, pierwsze supermarkety, szaleje w nocnych klubach i wyżywa się na siłowni. Bierze sterydy i narkotyki, modnie się ubiera. Mocne, niekiedy nawet bardzo mocne, portrety tego, jacy byliśmy 20 lat temu. Ten zbiór powinien być właściwie pierwszym, po który sięgniemy, rozpoczynając historię ze współczesnym polskim reportażem.