Diabeł i tabliczka czekolady to zbiór reportaży Pawła Piotra Reszki, za który otrzymał w tym roku Nagrodę im. Ryszarda Kapuścińskiego. Książka przedziwna. „Reportaże czystej wody” – powiedział o nich Maciej Zaremba Bielawski. Co takiego jest w tekstach Pawła Piotra Reszki, że uhonorowano je najwyższym wyróżnieniem w świecie reportażu? I dlaczego warto po nie sięgnąć?
Wiele jest książek o Polsce B. Bo to temat ciekawy: kolorowa prowincja, malownicze postaci, zacofanie, wiara w zabobony. Jest w czym wybierać i o czym pisać. A jednak reportaż reportażowi nierówny. Poza tematem trzeba uchwycić ten smaczek, znaleźć naddatek, który sprawi, że gdy za kilka lat sięgniemy po daną pozycję, przeczytamy nie tylko ciekawą, ale i uniwersalną historię. I Pawłowi Piotrowi Reszce się to udało.
Dlaczego więc warto sięgnąć po ten niegruby, ale gęsty i syty od znaczeń zbiór?
Ze względu na treść
To pierwszy i najbardziej oczywisty powód, dla którego zwykle sięgamy po książkę. Przyciąga nas problematyka. W Diable i tabliczce czekolady nie będziemy rozczarowani – rozrzut tematów jest tak szeroki, że każdy znajdzie coś dla siebie. Wszystkie mają wspólny mianownik – bohaterów z krwi i kości, zmagających się na prowincji ze swoimi słabościami i kłopotami. Czasem głębszej, czasem mniejszej, ale zawsze barwnej. Ludzie Pawła Piotra Reszki to jednostki doświadczone przez los, choroby, czasem również własne wybory. To rodziny, które utraciły dzieci w wypadkach i po wyrażeniu zgody na oddanie organów, walczą nie tylko z bólem, ale i z sąsiedzkim wytykaniem palcami. To kobiety, które dla wielu z nas podjęły przedziwne, szokujące decyzje – jedna została dziewicą konsekrowaną i poślubiła niewidzialnego oblubieńca, druga ze strachu przed mężem mordowała kolejne dzieci i chowała je do zamrażarki. To zakonnice, które żyją poza Kościołem. To mężczyźni, usiłujący w zgrupowaniu, któremu bliżej do sekty niż do grupy terapeutycznej, zwalczyć swoje skłonności homoseksualne. Dwadzieścia siedem dużych i małych historii, wstrząsających i skłaniających do przemyśleń.
Ze względu na możliwość dostrzeżenia czegoś więcej
Ten powód ściśle wiąże się z powyższym. Zamknięci w miastach i w swoich własnych głowach, rzadko mamy możliwość przyjrzenia się problemom, z którymi borykają się ludzie. Jeśli mamy dziadków na wsiach to jesteśmy w lepszej sytuacji – prowincja nie zadziwia nas wtedy tak mocno jak tych, którzy nie znają jej wcale. Ale dziadkowie umierają, a my zwykle wtedy zaczynamy coraz rzadziej zaglądać do rodzinnych stron. Zajmujemy się sobą, nie mamy czasu na innych. Rozwijamy się, gnamy przed siebie, wiecznie spóźnieni, wiecznie zarobieni, wiecznie zajęci sobą. Żyjemy w nieustannym pędzie, denerwują nas błahostki. Nie mamy chwili, żeby się wyciszyć, a co dopiero rozejrzeć dookoła. I choćby z tego powodu warto sięgnąć po Diabła i tabliczkę czekolady. Żeby spojrzeć na życie inaczej. Poznać prawdziwe problemy, z którymi muszą mierzyć się ludzie. I nabrać pokory, choćby na chwilę.
Ze względu na styl
Reportaże Pawła Piotra Reszki to dopracowane co do joty perełki, na których mogą uczyć się pisania studenci dziennikarstwa. To reportaże „czystej wody”, jak określił je przewodniczący komisji wręczającej Nagrodę im. Ryszarda Kapuścińskiego, a więc oddane w całości swoim bohaterom. Reporter najzwyczajniej w świecie pozwolił im mówić. Swoją obecność ujawnia tylko wtedy gdy zachodzi taka potrzeba, np. w reportażu wcieleniowym, traktującym o grupie wsparcia dla homoseksualistów. Aby poznać zasady jej działania, Paweł Piotr Reszka podał się za geja i dołączył do grupy terapeutycznej.
Ze względu na język
Reporter robi to, co Swietłana Aleksijewicz – oddaje głos bohaterom. Różnica polega na tym, że Paweł Piotr Reszka jest przy tym literatem, pamięta o formie, a laureatka Nagrody Nobla koncentruje się na byciu kronikarzem. Autor Diabła i tabliczki czekolady przyznał, że język jest dla niego podstawą. Dlatego robi coś, czego nie robi Wojciech Tochman – nagrywa swoich bohaterów, aby oddać w stu procentach ich sposób wypowiadania się i nie utracić żadnego szczegółu. Dzięki temu teksty są proste i przejrzyste, co nie oznacza, że tracą na znaczeniu. Wręcz przeciwnie – zyskują krwistość i dynamikę, przez co lektura staje się przyjemnością.
Ze względu na nietuzinkowe połączenie reportaży z miniaturami
To jest coś, co odróżnia Diabła od wszystkich pozostałych książek na rynku. Nowa forma opowiadania historii. Duże reportaże, publikowane wcześniej w prasie, przeplatają lapidarne, bardzo krótkie teksty o szczęściu. To prawdziwe historie, podpisane imieniem i nazwiskiem bohaterów. W miniaturach tych, na stronę lub półtorej, opowiadają, czym jest dla nich szczęście, czy udało im się je uchwycić i czy to w ogóle jest możliwe. Piękne, czasem wzruszające, innym razem poruszające teksty o tym, co w życiu ważne. Najważniejsze.
Dodalibyście jeszcze jakiś powód, dla którego warto sięgnąć po ten zbiór? 🙂